Jesień życia wśród kwiatów,zwierząt i ptaków

[amba19]

Lucynko wpadłam z rewizytą ...i jednym tchem przeczytałam cały wątek. Bardzo u Ciebie sympatycznie
Podziwiam zasiewy, u mnie na razie tylko pelargonie kiełkują niespiesznie wystawiając moja cierpliwość na ciężką próbę. Podziwiam mini szklarenki. Ja mam taki foliaczek mający trzy półki. Muszę tylko chronić go przed moimi kotami i ich pazurami. Ja też przy pracach ogrodowych spoglądam w kalendarz księżycowy. Od kilku lat kupuje Ekologiczny Poradnik Księżycowy państwa Przybylaków.
Zawstydzilam się nieco jak przeczytałam o Twojej przyjaciółce z liceum, którą mimo odległości odwiedzasz dwa razy w roku. Otóż ja też nam taka przyjaciółkę i to w moim mieście i też odwiedzam ja dwa razy w roku (na urodziny i imieniny) a przecież mogłabym dużo częściej

[ARABELLA]

Hej koleżanko Piękna werbena i gazania Nie wiem,jak werbena ,ale gazania rośnie szybko i moim zdaniem trochę się pospieszyłaś z siewem,bo ja też miałam nauczkę ,jak mi sie powyciągały Mam jednak nadzieję ,że twoje dadzą radę

[Anuleczka]

Pięknie wschodzą gazanie, muszę się nauczyć tego siana z pozytywnym efektem, chyba pójdę na nauki do koleżanek z FO

[plocczanka]

O.K. IWONKA Zakonotowałam Twoje imię i będę pamiętać.
Zaś na Twój wątek poczekam. Mam nadzieję, że niezbyt długo.

Witam Cię, MARYSIU i dziękuję za ciepłe słowa.
Ja też mam taki trzypółkowy foliak, ale wykorzystuję go dopiero do hartowania roślin.
Jeden pokój mam zamknięty przed kotą i tam na parapecie stoi taki czteropółkowy regalik. Na nim przetrzymuję te rośliny, które nie mieszczą się w miniszklarenkach.
A przyjaciół dobrze jest mieć blisko, bo nawet jeśli nie ma czasu na częste odwiedziny,to przynajmniej wiadomo, że w razie potrzeby zawsze można się spotkać.

Imienniczko miła - LUCYNKO - mam wypróbowane sposoby na opóżnianie wzrostu nie tylko gazanii. Podczas pikowania każda roślinka od razu ląduje we własnym pojemniku lub doniczce i najpierw musi się napracować przy rozbudowie systemu korzeniowego, a dopiero potem myśleć o częściach nadziemnych.
Tak to wygląda:




ANIU DROGA - SIANIE TO ŻADNA SZTUKA.
Trzeba jedynie zdobyć się na odwagę i spróbować. Na pewno się uda. Do dzieła, ANIU!

[Anuleczka]

Lucynko może sianie to nie sztuka ale jakoś u mnie nie chcą rosnąć. A jak już wyjdą to zaraz padają.

[Iwona i Piotr]

Może zła ziemia, albo za mokro?

[Anuleczka]

Ja nie wiem, nasiałam tyle surfinii i petunii i kicha wszystko padło. Boję się spróbować na nowo.

[plocczanka]

Może zła ziemia, albo za mokro?

No właśnie - ziemia - musisz kupić specjalnie przeznaczoną do wysiewu. Zbyt mokra też nie może być. Ja sieję do takiej prosto z worka, bardzo drobnych nasionek w ogóle nie przysypuję, większe nasiona posypuję bardzo cieniutką warstewką ziemi, po czym moczę z wierzchu przy pomocy spryskiwacza wytwarzającego mgiełkę. Pojemnik z zasiewami nakrywam innym pojemnikiem - przezroczystym lub zakrywam folią i stawiam w ciepłym i widnym miejscu. Naturalnie co dzień sprawdzam wilgotność i spryskuję, co by nasionka miały wilgotno, ale nie za mokro. I to już cała filozofia

[baasik]

Aniu, nie ma się co poddawać - praktyka czyni mistrza Kup specjalna ziemię, odkaż ją (np. w piekarniku), siej i korzystaj z porad forum dotyczących podlewania

[julcia1]

Lucynko zasiewy super, i jakie duże. Szkoda ,ze mój kot to taki szkodnik.
Ale byłam dziś na działce i pod folią posiałam rzodkiewki

[Iwona i Piotr]

Na pierwszej stronce znalazłam info o wpływie jałowców na grusze? Nigdy się nie spotkałam, a możesz coś więcej napisać?
Jeśli chodzi o cebulowe, to ja nauczona doświadczeniem kiedy w grudniu miałam kiełki irysów, sadzę je jak najpóźniej się da czyli w listopadzie, a nawet w grudniu...

[plocczanka]

Na pierwszej stronce znalazłam info o wpływie jałowców na grusze? Nigdy się nie spotkałam, a możesz coś więcej napisać?

Bardzo proszę: grusze na mojej działce rok w rok chorowały. Brązowiały im liście. Przy dokładnym ich oglądaniu dały się zauważyć ogromne ilości jakichś jajeczek. W ogrodniczym znajoma pani stwierdziła, że jest to taki szkodnik, na którego nic nie działa. Są tylko dwa wyjścia :
1.zrywanie i spalanie liści,
2. likwidacja jałowców rosnących w promieniu 10 metrów, bo grusze atakuje ten sam szkodnik, który żeruje na jałowcach.
Próbowałam spalać liście. Nic to nie dało. Liście brązowiały, owoców nie było.
Ponieważ jałowce są własnością sąsiadki,nie mogę ich usunąć. Usunęłam gruszę.

[Iwona i Piotr]

No faktycznie jest coś takiego

[renzal]

Moje grusze chorują, choć w promieniu 10 metrów nie ma jałowców... są dopiero w promieniu 15. Gruszki mają smaczne, więc jałowce żyją i grusze też...ale sytuacja rozwojowa.

[vimen]

Ponoć można próbować pryskać. Ja w tym roku spróbuję. Miałam dwa lata temu śliczne grusze, a w zeszłym roku sąsiad robił porządki w ogrodzie i przesadził mi jałowce pod płot. Tragedia