Pawełku - bardzo dziękuję za link - nie byłam tam jeszcze, tym bardziej dzięki!
Mireczko - no tak jak myślałam, że ten dereń - ja to ujęłam jest mniej wybarwiony.
Czyli jest sens mieć oba.
I tak będzie
Z tym, że chyba troszkę go mniej trzeba ciąć bo on ma rzekomo najładniejsze wybarwienia zimą na zeszłorocznych pędach, więc o nie trzeba się troszczyć najbardziej.
No to rzeczywiście podobnie moczymy ów tytoń. Ja nie robię na raz tak dużo - stąd to moje rozcieńczanie mocnej esencji ile potrzebuję by to wykorzystać od ręki.
Ale jak dotąd myślałam, że to tylko na mszyce....
Dziękuję więc za rozszerzenie mych horyzontów
Stosuję ją jednak tylko już jak zaistnieje potrzeba, jak coś zauważę - dopiero wtedy.
Ale stosuję od lat i efekty są - mszyce np tego bardzo nie lubią - a faktycznie roślinkom to nie przeszkadza.
No te wiatry to ostatnio dają popalić.
Oj, ciężko się czyta, że to już "normalność", ale to prawda, niestety.
A u mnie tyle śniegu przez noc nasypało, ze już dawno nie pamiętam takiej ilości tego białego puchu...
Reniu - no tak, zdjęcia mówią za siebie co wyprawiał u Ciebie ten huragan
Co do wyciągu - to nie wiem, ale skoro
Mira mówi, że ziemiórki też tym - to na pewno tak jest.
Nie wiem kochana co z petami, ale ja stosuję tylko tytoń - osobiście wydrapuję go z papieroska.
Kupuję najtańsze papierochy - i są jak trzeba....
Czasami oprysk należy powtórzyć, ale i tak szybko mszyce znikają.
No ja się napatrzeć na tę forsycję nie mogę - z każdą godziną rozkwita kolejny kwiatuszek.
Tu tyle śniegu a wokoło forsycjowa wiosenka
