Masko, zapisuję sobie
Agnes tak na wszelki wypadek, jakbym czuła, że muszę coś różanego jednak kupić...

A ja, przyzwyczajona cale lata do zachowań, które opisała Alicja, byłam mile zaskoczona dbałością o moje kwiaty. Raz myślałam, że nawet śnię. Wykopałam duże kępy kwiatów, odłożyłam je z boku, bo w tym dniu miała być kładziona rura, patrzę po jakimś czasie przez okno, nikogo nie ma, rura na wierzchu, a kwiaty znowu w ziemi rosną, jak gdyby nigdy nic! Okazało się, że ekipę odwołano do jakiejś pilniejszej pracy, więc na nowo posadzili rośliny, by się nie zmarnowały

Ale bez pilnowania to chyba się nie uda
