Witajcie.
Wczorajszy zakup kół na giełdzie uruchomił lawinę pomysłów. Normalnie łeb mi pęka od natłoku kotłujących się myśli. Ale nie narzekam, bo to akurat lubię. Będzie się działo.

Z murka z okienkami z kół zrodził się pomysł kontynuacji owego murka z zakończeniem go kaskadą ale bez oczka wodnego. O rety! Dziewczyny już to widzę oczami wyobraźni.

I nie mogę się doczekać! Czego nie można powiedzieć o moim Emie, który usłyszawszy wczoraj mój pomysł, był gotów powyrywać sobie wszystkie włosy z głowy. Na szczęście włosów tam nie ma, więc po kłopocie.

Muszę przyznać, że nawet wizja kolejnych powojnikowych zakupów mnie tak nie podnieca jak myśl o "spłodzeniu kolejnego ogrodowego dziecka". Nawet mam wstępne plany naszkicowane ołówkiem.

Byle do marca -kwietnia.
Sabinko jakże ja doskonale rozumiem to Twoje "troszkę tak wyszło".

Sama w sezonie mam non stop to samo.
I też pragnę, by mi mój Małż kochany odpowiadał za każdym razem na moje ogrodowe pomysły tak jak Twój Tobie tym razem. Z Błękitnego będziesz zadowolona. Zresztą wiesz jakie poematy pochwalne tu o nim piszę. Na JPII mam chwilowego focha. Rósł co prawda przepięknie ale zakwitł mi marniutko. Mam nadzieję, że się opamięta tego sezonu, bo ja nie mam miejsca na takich kapryśnych kawalerów. I ku przestrodze pokazałam mu Niobe, co to dostał kopa w krzaki za swoje chimery. Comtesse też pięknie urósł, wytworzył całe mnóstwo pączków... i padł... grrrrr. Zobaczymy ten sezon. Nie zniechęcam się jednak do nich, bo je kocham po prostu. Sir Trevora nie mam a i niewiele o nim tu mówią więc się nie wypowiadam.
Co do malowania kółka, to bardzo się cieszę, że pomysł Ci się spodobał, bo i ja jestem za -ale na pewno nie na czerwono, to kolor którego w moim ogródku chcę mieć jak najmniej. Niestety niektórym roślinom kwitnącym na czerwono nie umiałam się oprzeć ale czerwonym kołom będę umiała na pewno. Także polecę chyba jednak z czarnym. To wielkie zostanie jak jest, tylko je zaimpregnujemy czymś bezbarwnym.
Soniu dziękuję bardzo.

Oby tylko czas do wiosny szybko zleciał...
Tadku dziękuję, że pozbawiłeś mnie złudzeń... po cichu liczyłam, że i duże ciut podrośnie.
Moniko u mnie w całej rodzinie i znajomych rodziny nikt nie ma takiej beczki. Albo nie chcą się przyznać.

Może kiedyś mi się uda, tak jak teraz z tymi kołami.
Dorciu roślin nie kupiłam. O tej porze roku nawet u mnie nie ma takich szaleńców, co by zieleninę sprzedawali. Na pocieszenie jednak mam już załadowane koszyki w E-clem... i w BR.
By jakoś wytrwać do wiosny powspominam sobie dziś moje jeżówki.
Mój młodziutki, świeżutki nabytek -Echinacea "Raspberry Truffle"
Zwykła różowa:
Miała być Echinacea "Pink Double Decker" a nie jest ona pink, jednak i tak jest śliczna:
Tu w bliskim towarzystwie zwykłej, białej Alby. Towarzystwie tak bliskim, że długo myślałam, że to biała mutuje.
Alba:
Hot Papaya:
Hot Papaya i żółta jeżówka NN:
Hot Papaya w początkowej fazie rozwijania kwiatu wcale siebie nie przypomina:
Żółta NN:
CHYBA Hot Lava:
CHYBA Tomato Soup
Mamma Mia:
I Pink Double Delight:
Nazwy tej nie pamiętam. Znacznik jest na działce.
Ogólny look... Do towarzystwa jeżówkom posadziłam Liatrie. Mało myśląc dosadziłam jeszcze dalie a te je całkowicie stłamsiły. Już więcej tego błędu nie popełnię. Dalie wiosną dostaną inną, odosobnioną miejscówkę, bo nie są dobrymi współlokatorkami dla jeżowek.
Mam jeszcze Milkshake i Greenline ale to też ostatnie z nabytków, przywiezione osobiście z BR (

) i nie zdążyły zakwitnąć przed przymrozkami, mimo iż miały pączki.
EDIT: Ach Cayeen Spirit też mam - z wyprzedaży w Obi.