Posadziłam w tym roku po raz pierwszy aster krzaczasty (Aster dumosus). Lubię astry, ale do tej pory miałam tylko jednoroczne.
Mam pytanie odnośnie pielęgnacji: czy na zimę przyciąć tylko przekwitłe kwiaty, czy też jakoś szczególnie go przyciąć, by ładnie zakwitł w przyszłym roku, czy może zostawić bez cięcia?
Kasiu ja tnę przy ziemi.
Nie wiem czy jest to słuszna decyzja ,
ale moim astrom to służy.
Twoje są nowo posadzone
to ścięłabym tylko do połowy.
Resztę wiosną.
Aster bylinowy płożący,niziutki dywan.Nie wiem,jak się nazywa.
Sprawdź Aster speciosus "Connecticut", wygląda bardzo podobnie ale nie wiem, czy dokładnie tak samo, bo mój strajkuje kolejny rok z kwitnieniem- chyba za dużo cienia
Marcinki przecież szybko się rozrastają , wystarczy jeden korzeń wsadzić wiosną a na jesieni już jest ich spora ilość
Im zima nie jest straszna , bez okrycia też wytrzymają ujemne temperatury !
Witajcie
W ubiegłym roku kupiłam w centrum ogrodniczym cudne marcinki w dość sporej doniczce. Fioletowa niziutka kępa (ok. 15 cm) była po prostu urocza. Przez jakiś czas stały tak w doniczce poczym postanowiłam wsadzić je do gruntu. Jakaż była moja radość kiedy wyjęłam kępę z doniczki i stwierdziłam, że składa się ona z czterech sadzonek. Ucieszyłam się bardzo i wsadziłam każdą osobno licząc na 4 kępki niziutkich asterków. Owszem mam 4 kępki ale już mają po 50 cm. A to być może jeszcze nie koniec ich wzrostu
Teraz się zastanawiam, czy powinnam była je przyciąć aby nie dopuścić do takiej wysokości? Choć wiem, że są odmiany niskie i wysokie i raczej astrów się nie tnie, z drugiej strony może trzeba było z nimi postępować jak z chryzantemami (obrywać im czubki aby się rozkrzewiały) Teraz to już chyba jest za późno na takie zabiegi, ale może chociaż w przyszłym roku będę mądrzejsza
Co myślicie?
Widocznie w doniczce brakowało im pokarmu,więc nie wyrosły duże,a może zastosowano środki skarlające.Mam dwie odmiany marcinków -średnie i wysokie.Te wysokie dorastają nawet do 1 metra,tylko u mnie bardzo dobra ziemia.U siostry jakieś 30 cm mniejsze.U mnie rosną jak chwasty i są bardzo ekspansywne,nic z nimi nie robię.Wiosną rozdaję sadzonki kto tylko chce ,bo szkoda mi wyrzucać.
Klon, myślę, że raczej ta druga przyczyna jest bardziej prawdopodobna (środki skarlające) bo roślinki nie wyglądały na niedożywione
A na marginesie, to takie preparaty można stosować w amatorskiej uprawie roślin? próbował ktoś?
jarha pisze:Witajcie
W ubiegłym roku kupiłam w centrum ogrodniczym cudne marcinki w dość sporej doniczce. Fioletowa niziutka kępa (ok. 15 cm) była po prostu urocza. Przez jakiś czas stały tak w doniczce poczym postanowiłam wsadzić je do gruntu. Jakaż była moja radość kiedy wyjęłam kępę z doniczki i stwierdziłam, że składa się ona z czterech sadzonek. Ucieszyłam się bardzo i wsadziłam każdą osobno licząc na 4 kępki niziutkich asterków. Owszem mam 4 kępki ale już mają po 50 cm. A to być może jeszcze nie koniec ich wzrostu
Teraz się zastanawiam, czy powinnam była je przyciąć aby nie dopuścić do takiej wysokości? Choć wiem, że są odmiany niskie i wysokie i raczej astrów się nie tnie, z drugiej strony może trzeba było z nimi postępować jak z chryzantemami (obrywać im czubki aby się rozkrzewiały) Teraz to już chyba jest za późno na takie zabiegi, ale może chociaż w przyszłym roku będę mądrzejsza
Co myślicie?
Nic nie zrobisz co mają w genach to będą prezentować.I tak dobrze, że trafiłaś na takie zimujące, bo teraz marketach są również takie, które nie zimują, a trudno je laikowi rozróżnić.Nie zgłębiałam technik rozmnażania astrów, czy chryzantem, ale kiedyś czytałam, że są odpowiednio sadzonkowane i sztucznie prowadzone do kwitnienia.Niekoniecznie są skarlane, ale odmianom zimującycm wykształca się normalnie karpa, a te niezimujące po prostu trzeba traktować jak jednoroczne.