Mati, mnie się bardzo Twój pomysł podoba, ale za leniwa jestem. Widziałam takie rozwiązania w Londynie i nawet jesienią były atrakcyjne. Chciałabym to zobaczyć latem

i nawet zapowiedziałam, że nie pojadę w innym terminie, niż czerwiec

. Wiem, można kupić duże sadzonki, ale zakładam, że jeszcze trochę pożyję i szkoda mi kasy na coś, co może urosnąć już u mnie. Zawsze kolejna róża wygra z cisem, nawet dorodnym

.
Reniu, jutro naprawię to kopczykowe zaniedbanie. Pod korzenie dostały stary obornik krowi, ale nie wiem, czy nie więcej w nim próchnicy, niż papu. Mam zamiar tym obornikiem zakopczykować. Nawozy to chyba wiosną dopiero. Wolę żeby wolniej ruszyła, niż spalić na starcie. Róże u mamy tak sadziłam i było ok.
U nas gleba na lessach, gliniasto piaszczysta, więc może im wystarcza na start.
No, chyba żeby kurzakiem dwuletnim podsypać??? Jak myślicie?
Aniu (
Anna11), masz na myśli taką mieloną korę? Na wierzch kopczyka z ziemi, jak rozumiem.
...........
Już widzę odpowiedź.

To ja jednak tym starym obornikiem obsypię, licząc na to, że nie wszystko z niego uleciało.
Gosiu, ja zrozumiałam, że kompost do dołka przy sadzeniu, kopczyk z kompostu lub ziemi, a na to warstwa kory.
Aniu (
Pulpa222), g r a t u l u j ę

. No właśnie, niby planuję, a później kupuję co innego i sadzę na wariata. Oj tam, zadomowi się i wszyscy będą myśleli, że tak miało być

.