Witajcie!
Dziś wieczorem, dzięki skype'owi, obejrzałam wszystkie swoje wnuczęta
:
maleńką dziewczyneczkę Leah w wypasionej sukience z kokardą, patrzącą na świat ogromnymi oczami, Nathana, czyli po naszemu Nejtusia, speszonego i uśmiechającego się enigmatycznie, Miriam, która ze szczegółami opowiedziała mi, jak minął jej dzisiejszy dzień i na koniec Jaśmineczkę, z główką otoczoną lokami i dołeczkiem w policzku, która tak uroczo pytała, kiedy do niej przyjadę. A kiedy spojrzała na mnie spod tych niewiarygodnie długich rzęs, mówiąc, że mnie kocha - zrobiło mi się aż gorąco
, matko moja, jakie to jest cudowne dziecko
Żar się nadal leje z nieba, w ogrodzie Sahara, przydałoby się trawkę pomalować na zielono, idąc za przykładem Amerykanów, lub Wojska Polskiego
. Zamiast dodawać ogrodowi elegancji przed wtorkową wizytą pomorskich koleżanek, trzeba w pocie czoła ratować podlewaniem to, co jeszcze jakoś się trzyma
.
Pepsi, z moim oczkiem wodnym też łatwo nie było. Kiedy drugi raz pękła folia i uciekła woda, wkurzyłam się, oczko zasypałam i nasadziłam tam pomidorów. Porosły drzewiaste, ale owoce od razu poraziły choroby, a ja pukałam się w czoło, co najlepszego zrobiłam. Następnej wiosny dawaj kopać oczko od nowa

, sama, więc nie oglądaj się na obiecanki. Tylko tym razem kupiłam porządną grubą folię. A kiedy nalałam wody, w której odbiło się słońce i kiedy od razu, nie wiadomo skąd, pojawiły się ważki - uspokoiłam się. Miejsce jest słoneczne i w zasadzie większej roboty z tym bajorkiem nie ma. Od czasu do czasu (tj. raz na kilka lat) trzeba oczko oczyścić i ujarzmić rośliny. A na co dzień to właśnie one i ślimaki wodne same dbają o czystość wody.
Więc, albo sama zacznij kopać, to M się włączy, albo dopinguj chłopa

.
PS. Bukszpany wcale nie nie wymagają dużo pracy. Trzeba posadzić, ze dwa razy w sezonie przystrzyc i już można na szpalerku filiżankę z kawą postawić

.
Agness, tak to jest z tzw. zmiennymi różami, że czasem człowieka zaskakują i utrudniają komponowanie.No bo z czym zestawić różę, która raz jest jasno różowa, a innym razem morelowo pomarańczowa? U mnie z fioletami i bielą żaden z tych odcieni się na szczęście nie gryzie

.
Jeśli bardzo chcesz mieć wodę w ogrodzie, to nie czekaj, realizuj pomysł, póki ciepły.
Nie potrafię wklejać linków, więc powiem Ci wprost. Spotkanie odbyło się w cudownym ogrodzie
Alicji (a_nie), a zdjęcia są w wątku
Florą malowane 2.
James Galway
Fraszko, nie od dziś wiadomo, że nadmiar troski i nadopiekuńczość może być szkodliwa.
Kłosowiec
Blue Fortune 
.
Ewo, trudno mi dogodzić? A kto mnie uraczył olbrzymią lawendą

?
Skoro taka twoja wola, to różę oczywiście przyjmę z wdzięcznością, ale dopiero jesienią.
Liliowiec
Gentle Shepherd.
Niestety,
Lisico, ostrzegasz zbyt późno. Już się usmażyłam na cacy

i nic nie wróży poprawy.
No, pięknie jest u Ciebie, nie ma co

. Nie dziwota, że się zachwycasz...

. No i te chłodne drinki w takich okolicznościach...
Fioletowa świeczka w moim bajorku, to krwawnica pospolita, absolutnie niegroźna, ani myśli wyłazić z doniczki. Generalnie bajorka nie powinny być puste, coś tam rosnąć powinno, choć niekoniecznie wielki Krym... Ale za to pięknie u Ciebie powiewają wiązówki, które u mnie obżarły jakieś robale

.
U mnie zaczyna powiewać (nareszcie) werbena patagońska

, no i ukazał się pierwszy kwiatek
rozy Gospel, jakiś podejrzanie czerwony

, choć to może wina aparatu.
I to by było na tyle, bo znów noc już ciemna
, dobrych snów - Jagi