Jednej zasady nie ma, ale ja mam dylemat.Może ktoś rozwieje? Może nie mam racji? Obserwując byliny zauważyłam, że lepiej im robi gdy nie są zmuszane w jednym sezonie do powtórnego wyrastania od ziemi.Tak na logikę biorąc po kwitnieniu roślina wytwarza w karpie korzeniowej pąki odnawiające na następny sezon, które zimują.Cięciem do ziemi po kwitnieniu zmusza się byliny do ruszenia tych pąków np. ostróżek.Zakwitną drugi raz, ale czy w następnym sezonie roślina nie będzie osłabiona? Ma potem mało czasu na wytworzenie nowych pąków, a wytworzy je tylko z części karpy, która przyrośnie. Z drugiej strony ma się ochotę ciachnąć byliny, bo zasychające stopniowo do zimy części nadziemne irytują.Niektórzy widziałam obcinają nawet takie, które mają nadal ozdobne liście po kwitnieniu jak irysy i liliowce, co nigdy nie przyszłoby mi do głowy.Ja jeśli ostróżkę opanuje mączniak to tnę, ale jeśli jest zdrowa, to obcinam tylko do połowy.Na mojej wilgotnej glebie są to rośliny krótkowieczne, szczególnie te ładniejsze, odmianowe.
Cięłam np.szałwię omszoną, jedną do ziemi ( miała mączniaka), drugą o 1\3 tylko obcinając co przekwitłe (zakwitła ponownie z pędów bocznych).Lepiej w przyszłym sezonie kwitła ta nie obcinana do ziemi, ale może przyczyna była inna

Można bez obaw ciąć kwiatostany bylin, które tworzą rozety przyziemnych liści np. penstemony, orliki, złocienie i inne, głównie wiosenne byliny.Jednak inne np. pysznogłówki, floksy obciąć tylko przekwitłe kwiaty, a zostawić resztę do jesieni.Trzeba indywidualnie podchodzić do cięcia.Ja w eksponowanych miejscach unikam sadzenia bylin, które robią się brzydkie po kwitnieniu, a wybieram te które przycinając zyskują np. ubiorki i inne skalne, czy np. ciemierniki.