Witam Was ostatni raz przed wyjazdem.
Wszystko spakowane, przygotowane, jutro do Warszawy. A ogród taki piękny, słoneczny, kwitnący...
Marysiu Masko, wielka buźka za zaproszenie

.
Ławka z Wickiem zajechała w to miejsce niedawno. Stoi przed drzwiami, żeby było gdzie postawić zakupy, kiedy szuka się kluczy.
Ewo Drewutnio, niech Ci nie będzie głupio, przecież ratujesz je przed wyrzuceniem! Wiem, że masz jeszcze miejsce na nowe rośliny. Ja już nie mam.
A tak, może zobaczę jak u Ciebie rosną...

.
Agness, widzę, że mnie bardzo dobrze rozumiesz!
Nawet kiedy wracam z zakupów, to rzucam je na ławkę i urządzam sobie spacer po rabatkach

.
Zdaję sobie sprawę, że po powrocie zastanę inny ogród. Przekwitają niektóre róże, za o jedna po drugiej zakwitają lilie.
A goście nawet kiedy mżyło domagali się przechadzki po ogrodzie...
Jagódko Małopolska 
, te ślimaki to jakaś ciekawostka przyrodnicza. Zazwyczaj mnożą się przy deszczowej pogodzie, a u mnie przecież jak w Kalifornii

, a codzienne zbiory tych wstrętnych mięczaków imponujące. Mam nadzieją, że po powrocie jakieś rośliny jednak zastanę

.
Co do stroju weselnego, to ja jak zwykle: czarne spodnie i biała bluzka typu komża (z koronkami)

. Nie potrafię się wystroić, nie przepadam za weselami, nie umiem się bawić na masowych imprezach, nie lubię głośnej muzyki, przy której nie sposób rozmawiać. Jestem zdecydowaną zwolenniczką spotkań kameralnych (najlepiej w ogrodach) i długich rozmów Polaków. A może po prostu ramol ze mnie?
Takie coś napisałaś, że aż mi się ciepło na sercu zrobiło

.
Tak, tak,
Barabello, gdyby nie konieczność, też bym poza bramę nosa nie wysunęła

.
A nawet kiedy wysuwam, to oglądam się za siebie...
Niektórzy mówili mi, że na emeryturze czas płynie wolniej. Guzik prawda, ja mam wrażenie, że pędzi, jak szalony

.
Dzięki za życzenia, jak się wesele udało opowiem po powrocie.
Prowda, prowda,
Lisico, tyle, że to inna
czacza 
.
A z princessami to jest tak: idziesz sobie przez ogród, zachwycasz się każdą princessą z osobna... i nagle stajesz, jak wryta przed
Eden Rose 
i myślisz sobie, że papa Meilland genialnym ogrodnikiem jest!
Jeszcze nie wyjechałam, a już myślę o powrocie

. Żeby tak ze dwa razy deszczyk przeleciał, kiedy mnie nie będzie...
Cześć,
Ruda, widziałam, Twoja
Mme Knorr to jakiś cudak jest

. A przecież w zeszłym sezonie była taka
normalna ...
A czy ja umiem się bawić? No, nie wiem...
Fraszko, słuszna diagnoza.
Szuwarek nader często wygląda, jak po tęgim spożyciu

.
Hallo,
Keetee,
Szuwarek nie schudnie, bo łasuch z niego straszny. A czemu ja nie mogę? Diabli wiedzą

.
Wiesz, latanie po pomorskich ogrodach jakoś lepiej znoszę. Ale kiedy jadę do stolicy, to mam wrażenie, że na koniec świata

.
PS. Poleciały dziś do Ciebie sadzonki kozłka lekarskiego.
Kochane moje Koleżanki, przesyłam Wam serdeczne buziaki i do napisania po powrocie
.
- Jagi