Zrobiłam sobie nocny spacer po waszych ogrodach. Ostatnio jakoś tak przemykałam cichutko, ale pogoda, samopoczucie i brak komputera (zdana na łaskę mężowego laptopa, na którym "nie ma miejsca na rozrywkę") nie nastrajały do dłuższych wywodów. Ale wreszcie i u mnie zaświeciło słońce

W sobotę jeszcze padało, ba, lało jak z cebra, a już niedzielny poranek przywitał mnie błękitnym niebem i ciepłymi promieniami słońca padającymi wprost na zaspaną twarz. dzisiaj pogoda bez zmian. tak więc patrząc na nasze 14 stopni zrzuciłam kurteczkę i zabrałam się za...przeganianie ptaszysk. Taak, dobrze przeczytałyście

Sroki w ciągu 2-3 dni załatwiły mi praktycznie tulipany i obdzierają większość krokusów

jeśli dalej tak pójdzie to zamiast myśleć nad drabinkami dla powojników będę kombinowała jak na środku rabaty zainstalować pana stracha na wróble (żeby spełniał swoją rolę i za bardzo nie szpecił)

to jest śmiech przez łzy. A najlepsze jest to, że dwa koty leżą, wygrzewają się i leniuchy tyłków nie ruszą
jedyne pocieszenie - jutro przychodzą róże z rosarium

a w tym tygodniu spodziewam się też przesyłki od naszej forumowej Ewy (gloriadei)..balsam na moją duszę
robaczku, ty wiesz, że te irysy jakieś niechętne ogrodom

gdzie nie poczytam to albo giną albo nie bardzo chcą kwitnąć. Z moich 30 szt, zakwitło w tym roku 6 (słownie: sześć sztuk) no nie poważne są
sweety, dobrze że te ponure dni już za nami. tydzień bez słońca z zimnym wiatrem i wstrętnym deszczem to aż za wiece kiedy człowiek liczy na pierwsze kwitnienia
merymg, pięknotki wybrałaś..ale czy są jakieś brzydkie róże?? zgadzają nam się wedding bells, piano, chipendale i jude de obscura, są na mojej ścisłej liście, która zaczyna robić się coraz mniej ścisła
MariaWz, u mnie te nie ma szaleństwa, nie wiem czego im potrzeba do szczęścia.. niech dadzą znać.. spełnię żądania
Paulii, zaczyna się festiwal kolorów. A apetyt rośnie w miarę jedzenia, wróć, patrzenia
