Witaj
kocico! Cieszę się, że wróciłaś na FO. Miło, że i do mnie trafiłaś. Dziękuję za wszystkie miłe słowa uznania - dodają skrzydeł. To fakt, że początki miałam trudne. Działka jest nieduża i znacznie łatwiej ją "ogarnąć" niż duży ogród. To tylko 400 m kw. Obrzeża przy drzewach to zeszłoroczny "nabytek", a raczej dzieło mojego M.
Ewa jak przyjdą wielkie mrozy to na pewno ucierpią. Jak tylko przymrozki to może nie będzie tak źle. Chociaż tak zaawansowana wegetacja w styczniu nie wróży nic dobrego. Przecież nie mieszkamy w Anglii.
Ela cebulki to moja słabość i tyle...Nie chwalić się teraz?! A jak nic z nich nie wyrośnie wiosną..? A jak nie będzie wiosny? Tylko od razu lato...Ciekawa jestem bardzo tej Twojej miodunki. Koniecznie zrób zdjęcie i pokaż.
Oranio zeszłoroczny, galopujący sezon również mi nie przypadł do gustu. Nie zdążyłam się nacieszyć wiosennymi cebulowymi, a już im po piętach deptały liliowce i róże. Nie wszystkie kwitnienia zapadły mi w pamięć. Dopiero zdjęcia przypomniały mi niektóre kwiaty. Całe szczęście, że staram się wszystko uwiecznić. Po cichu liczę na w miarę normalny sezon. Natura jednak lubi płatać figle.
Byłam dziś na działce. Ziemia jest już jak mokra gąbka. Miejscami stoi wręcz woda. Krukowate "rządzą" na całego - wyciągają znaczniki i cebulki

Coraz więcej cebulowych wschodzi. Nawet zawilce gajowe "gramolą się" na wierzch. Dziurawce, wiciokrzewy, a nawet powojniki puszczają nowe listki. Na spacerze widziałam kwitnącą leszczynę.

- ciekawe czy zobaczę kwiaty...

- liliowiec

- zawilec wieńcowy - ten nie zakończył jeszcze poprzedniego sezonu

- ten wielki szczypior to irysy holenderskie

- kwitnąca leszczyna