Witaj
Agnieszko aguniado piątkowo, wieczorowo.. Taaaaak- dziś ostatni dzień w pracy, kolejny dopiero 2 stycznia
Jutro cały dzień siedzimy na działce- działa hydraulik, kończy się utwardzanie drogi, w poniedziałek mam maraton po urzędach bo na dniach uruchamia nam się gaz.. Nie włączaliśmy jeszcze wody w obawie przed mrozami- smieję się do Męża, że teraz już tylko rozkładamy dywany i mieszkamy
Droga się utwardza chyba solidnie- sąsiadka przesłała mi zdjęcia, zaczęli od nas- i dobrze, bo u nas najgorsza sytuacja była, utwardzili, zagęszczają- będzie chyba ok! A kolejny krok to
zmolestowanie gminy o asfalt
Serniczek się udał, Siostra- która często wszystko krytykuje- stwierdziła, że tak smacznego jeszcze nie jadła

Cieszę się i na pewno jeszcze będę robić ten sernik- kolejny przepis do korzystania w domu.. Nie wiem jak będzie z obiadami bo krucho to widzę- ale w desery będziemy zaopatrzeni
Agniesiu-aage. Trzymam kciuki za świąteczną inaugurację sernikową u Ciebie

Może to kwestia mojego starego piekarnika który nie trzyma temperatury.. może piekłam za krótko. Sernik wyszedł mi wilgotny. Mama moja często robiła serniki i Jej były suche. Jednak może ten tak ma wyglądać- po rozkrojeniu porcja trzyma swój kształt- nie rozpada się ani nie rozpływa, a ciasto w smaku jest kremowe, przepyszne!
Ciekawa jestem, jak Tobie zasmakuje- ja jestem bardzo zadowolona!
Dorotko- U Ciebie już dom pachnie świętami, skoro aromaty piernikowe się roznoszą

Migdały brzmią przepysznie- uwielbiam cynamon! Mam nadzieję, że dziś masz luźniejszy dzień po wczorajszym ogromie pracy!
Madziu-lulko, cieszę się, że serniczek się podoba- może kiedyś dasz się zaprosić na podobny wypiek..?
Na razie pomysł z tapetą na ścianie tv najbardziej za mną "chodzi". Nie mam pomysłu na wzór ale i tapet zbyt wielu nie widziałam.. Podobają mi się takie o różnej strukturze- we wzorki gładkie miejscami, a miejscami takie z puszkiem w rodzaju krótko strzyżonego weluru.. Bardzo fajne- tylko czy ten puszek welurowy zbytnio się nie zakurzy, jak w salonie kominek? CO prawda oddalony od tapety, ale jednak kurz z rozgrzanym powietrzem się roznosi..
U mnie z tą parą przygotowań to ciężko będzie- raczej nazwałabym to panicznym expresem
Mam jednak to szczęście, że to nie ja, a moja Mama jest Panią Domu, która przygotowuje Święta.. Ja jestem w roli
leć polec pozamiataj .. Główne zakupy już zrobiłyśmy wczoraj, sobotę i połowe poniedziałku spędzę na budowie i w urzędach.. Może jutro jak wrócimy to wniesiemy choinkę i zaczniemy ubierać..
W kuchni króluje Mama, ja pomagam z doskoku- więc mam gorączkę, ale świąteczno-budowlaną, a pomagam na ile mogę. Strasznie dziś bolała mnie głowa- na szczęście już przeszło, jednak do pracy wlokłam się na "ostatnich nogach".. Za to tradycyjnie jak co roku Siostra rozchorowała się- jak ja to mówię- choruje taktycznie.. czyli nie ma co na Nią liczyć.. ehhh.. Zawsze tak jest, że Mama sama nie da przecież rady, to ja pomagam.. Wcześniej do samej wigilii pracowałam. W tym roku mam wolne wcześniej- to na budowie się ożywiła sytuacja i trzeba szybko wszystko robić do końca roku.. to trochę ganiam się z samą sobą i czasem..
Dam radę

- zawsze daję
