Kupiony w tym roku, sadzony w maju, na wpół kwitł podczas sadzenia.
Stanowisko północno-wschodnie, słońce do południa, potem już delikatnie bardzo jest nasłoneczniony.
Gleba kwaśna, pod korzenie wrzucona "łopata" kory.
Zaraz po posadzeniu obskoczyły go mrówki, nie wiem dlaczego, ale je przyciągnął. Są w całym ogrodzie, ale do tego krzewu po prostu wyrobiły sobie ścieżki, i oblazły go zupełnie. Te ścieżki wysypałam proszkiem do pieczenia. Na krzew nie sypałam nic, nie robiłam też żadnych oprysków (piszę o tym, gdyż może to ma wpływ na jego stan aktualny).
Po kwitnięciu zaczęły się problemy.
- opadają liście od spodu
- robią się plamy na liściach, szczególnie tych od dołu
- poszczególne gałązki więdną (widać to na zdjęciu)
- liście są pojedzone (sąsiad, który ma piękne rododendrony twierdzi, że to ślimaki bezskorupkowe je jedzą, ale wyczytałam na forum, że to pewnie opuchlak)
Co teraz? Co poradzicie?
Mospilan dobry na wszystko?


