Witajcie, witajcie Piękne Panienki i Ty, Rodzynku-Przemusiu
Z pazurami, to taka historia.
Przez zeszły rok, co nieco się chorowało, więc osłabły także pazurzydła.
A wiecie, jak to z babską przewrotnością ?
Jak rosną kruche "krótkopędy", to aż się chce mandaryńskich szpon!
Gdy w końcu, kilkanaście stron wcześniej, życzliwe Duszki zaczęły opowiadać,
jak dbają o końcówki, to... wywaliłam wszystkie ładne a bublowate lakiery,
zaczęłam odżywiać retinolem płytkę i ciapciać odżywkami.
W efekcie, mam zdrowiusieńkie szponki, usztywnione diamentowym pyłem Sally Hansen,
a fakt, że mimo garowania, sprzątaczkowania i drapania psiaków,
lakier trzyma się idealnie przez 7 dni ! - to DUMA i RADOŚĆ OGROMNE.
A gdy pazury długie i miesza się łapami cuchnące błoto,
to efekt co najmniej komiczny.
Szaro-bure śmierdzidło z przebijającym, lśniącym oranżem
Wsiowa elegantka, od siedmiu boleści!
Inko, o szklance wody, to możemy sobie pogadać

ale psiaków to nie przekona.
U nas dobrze działają na chuć częste, lodowate kąpiele w rzece,
które zmywają z suni namiętne zapachy.
I tylko to i mocne zmęczenie psów spacerem, pomaga. Na chwilę, tj. na 1-2 godziny.
Potem zostają tylko zasieki wmieszkaniu, czyli płyciny ca 80 cm wysokości,
przez które przeskakujemy, jak przez płotki.
Fuk! i zadzieramy sukienkę, by przejśc do drugiego pokoju
Szczęściem to tylko 2 tygodnie w roku, wyjęte z życiorysu,
a towarzysząca złości myśl, że suka nie jest faszerowana hormonami
i ma mniejsze szansę na raka sutka, jest baaardzo podnosząca na duchu.
I Dzięki tej myśli ( a raczej wyrzutom sumienia po zabicu hormonami Lei),
jakoś łatwiej przetrwac te krótkie, psie zaloty. :P
Grażynko, niezwykłą, jest każda z osób na tym forum, bo aura życzliwości
jest tu cechą dominującą. Rzadką, jak czarne perły. :P
I dlatego, tylu użytkowników innych forów, uciekło i zakotwiczyło, właśnie tu!
Izuś, komu, jak komu, ale Tobie radości życia nie brakuje !
I tak trzymaj, bo życie wtedy mam niej wybojów.
Przemuś, kobietki, niezaleznie od gatunku i odmiany, lubią się pindrzyć!
A to piórka stroszą, a to feromony sieją, a to usteczka oblizują...
Wszystko, by zwieść samczyka
http://republika.pl/blog_zx_4291961/610 ... ingwin.gif
Gabisiu, Wiolu, Krysieńko, najlepsze jest śmianie się z samej siebie,
bo nikomu to krzywdy nie robi, a od razu pozwala dojrzeć proporcje
między nadętością a rozumkiem

.
Często nasze zadęcie, postrzeganie siebie, dązenie, jest skutecznie korygowane przez wypadki, zdarzenia, nieprzewidziane sytuacje.
Mały samokrytycyzm jest skutecznym rozładowaniem nastroju.
Ot, wystrojona baba w błocie!
Beatko, dziękuję serdecznie za wichurowe życzenia.
Byłam u Ciebie, widziałam rozmiar zniszczeń i pociechą jest tylko to,
że wierzby szybko odrastają.
Zwłaszcza gdy dopinguje je tak ładna i refleksyjna Duszka, jak Ty.
Na dworze - pięknie.
Ciepło, słoncznie, lekki wiaterek pieści liście drzew,
a Kochanie już telefonowało, że wraca.
I w objęcia, jak śilwka w kompot, wpada wieczorkiem :P