No, bo nie mam się już czym martwić
Ewuniu
To jest raczej komiczne, że po każdym wyjściu, mam wszystko mokre.
Przed chwilką skoczyłam do kolezanki-kwiaciarki i psy znów chciały nad rzekę.
Więc..w długaśnej sukni i lnianych kozakach, polazłam w to bagno.
Deszcz leje, z drzew jeszcze więcej na kurtkę, Luna przynosi jakieś patyki,
ja się schylam i...ląduję zadkiem w błocie.
I jak wyglądam ?
Jak Aborygen w wojennym tańcu.
Buty do prania i suszenia, 4-ta kurtka mokra ( choć z ortalinou),
psy szczęsliwe bo wskoczyły do rzeki, a ta " przewiozła" je 30 metrów dalej,
deszcz pada, a obiad się gotuje.
I jeszcze...jutro Krzysztofa, więc..
Koleżanka zrobiła mi bukiet z pączkami Eden Rose 85 !
I jak tu się nie cieszyć?
Beo, zimno, deszczowo, ale w domu suchutko
Izuś, ale nie każdy ma tyle poczucia triumfu co Ty.
Zostaje w Krzysiu nostalgia, rozum zwyciężył, ale emocje zostały.
Jeśli ma się motywację i CHCE się walczyć ze sobą - dobrze.
Ale jeśli wybiera się hedonizm ?
W końcu nie ożna być ideałem, a jakaś przywara daje rys osobowości.
A, że ona śmierdząca ?
Oj, niektórzy puszczają bąki!
Krzysiu, rozumiem Cię, aż do bólu.
Moje chłopię rzuciło w Afryce, bo nie czuło smaku pecika w upale.
A teraz czuje , tylko woli piwkiem się delektować ( notabene paskudny napój z alkoholem - feeeeeeee).
Więc tworzymy duet nałogów, dwypłciowy i zmiennociągowy
I jest równowaga w narodzie!