Ja też najbardziej lubię żółto kwitnące, bo to takie słoneczka lub latarenki. Dlatego jak 2 lata temu nie przeżył zimowania mój Notocactus magnificus, to kupiłam potem od razu ze trzy maluszki, bo on tak cudnie kwitnie żółtą koroną kilku na raz. Mam nadzieję, że w tym roku zaczną kwitnąć.
Choć ostatnio coś mnie zaczyna kręcić biel.
Edit: Te rude łuski po podhaczeniu pęsetą dały się całe ściągać odklejając się od skórki w całości, więc pozdejmowałam niemal wszystko z baldanka, a na tym drugim siedziały bardziej przytwierdzone do kaktusa. Na baldanku schodziły bardzo łatwo, a pod spodem pojawiała się zdrowa zieleń skórki nieco jednak z płyciutkimi śladami nadżerek. Napisałam "niemal wszystko", bo przecież te paskudztwa są tak maleńkie, że na pewno wszystkiego dojrzeć się nie dało. Rany zdezynfekowane i teraz dalsza obserwacja oraz ew. hospitalizacja.
Teraz wygląda to tak:


Na oko to te nadżerki nie wyglądają strasznie, ale po dużym powiększeniu, to jednak trochę spustoszenia widać.
Jeszcze raz dziękuję za czujne twoje oko
