Grażynko najgorszy jest ten wyścig szczurów, miałam to przez kilka lat w pracy. Niezdrowa, nerwowa atmosfera, ci sami ludzie z którymi pracowałam ponad 20 lat, a tak potrafili się zmienić. Jestem szczęśliwa, że mam to już za sobą.
Miałam działkę w ROD na wsi ( spadek po wujostwie) więc dla "odświeżenia psychiki" uciekałam w każdej wolnej chwili.
Od 4 lat mieszkam na wsi

, koguty, kury za płotem, świeże wiejskie mleczko, a najbardziej podoba mi się poranna rozmowa kogutów. Wtedy cała wieś jest poruszona.
Przyjemności przebywania wśród kwiatów, naprawdę tego nikt nam nie zabierze, jedynie mogą co poniektórzy pozazdrościć.
Ewo witam Ciebie po długiej przerwie. Pierwiosnki wydaje mi się, że zakwitną dopiero w drugim roku po wysianiu. Ale może też się zdarzyć, że jakiś jeszcze pokaże i tego roku skromny mały kwiat.
Marysiu miałyśmy

często jechałam na działkę drogą olkuską, zjeżdżałam w Białym Kościele. Teraz mieszkam na wsi, cisza, spokój, przyjaźni ludzie. Bardzo baliśmy się nowego środowiska, na początku wzbudzaliśmy zainteresowanie, ale my ludzie otwarci nie izolujący się, szybko znaleźliśmy wspólny język, wiele nam pomogli, a to traktor, a to polecony pracownik do remontu domu, wydaje nam się, że mieszkamy tam nie 4 a więcej lat.
Ja tak jak Ty nie jestem oblatana w technice komputerowej, ileż ja czasu uczyłam się wklejać zdjęcia

tę wiedzę przyswajam bardzo pomału.
Marysiu jak tylko moje pierwiosnki nie wykiełkują, będę pamiętała do kogo przyjść z prośbą o roślinne wsparcie ( a jeszcze dwa lata temu wysyłałam forumowiczkom siewki z moich

) Na razie proszę trzymaj za moje siewki mocno kciuki, musi się udać.