Zima, mróz, pola zasypane śniegiem, a po dzisiejszej gwałtownej odwilży, śnieg topnieje i tworzą się ciężkie warunki nie tylko dla nas. Nasi skrzydlaci przyjaciele, też mają duże kłopoty w zdobywaniu pożywienia. Na czas zimy, "urządziłem" na działce mały punkt dożywiania dla ptaków, szczególnie dla "miejscowych" sikor, kosów, dzwońców i bawiących gościnnie: grubodziobów, gili.

Pokosztować porozwieszanej słoninki bardzo często przylatuje dzięcioł. Już kilkanaście razy "zasadzałem" się, żeby uwiecznić na fotce jego odwiedziny, niestety jest zbyt ostrożny i chyba niezbyt głodny. Słoninkę traktuje chyba tylko jako deser, po różnego rodzaju larwach wydobytych z pod kory drzew. Niezbyt zręcznie sobie radzi z odrywaniem kawałków słoninki. Przy najmniejszej próbie "uchwycenia" go na ekranie aparatu - znika z pola widzenia. Najsprawniejsze w tym procederze są sikory. Jak nastaną większe mrozy, może będzie bardziej głodny, a tym samym mniej płochliwy, wtedy może będę miał jego "portret".