No mam teraz wolną chwilkę to chętnie Wam podziękuję za wizyty, ale najpierw muszę napisać, że jestem okropnie zła, że mam tak piękny teren (o rodzinie ze skromności nie wspomnę) a nie potrafię zrobić porządnych zdjęć, które oddałyby cały urok i klimat tego miejsca, ale może w wakacje bardziej sie na tym skupie i poczytam co zmienić, żeby był taki efekt o jakim marzę!
KaeR - Krzysztofie, mamy wyznaczone miejsce przeż różdżkarza, zakonnika z Tyńca, ale ponieważ wszyscy nasi sąsiedzi mają ogromne kłopoty z wodą to myślę, że nas też to nie ominie....
Jolu, oby już teraz poszło lepiej niż do tej pory - bo tracę powoli zaufanie w umowy słowne, ciągłe zmiany terminów doprowadzają mnie do szału
Tulipanko, tak na prawdę to teren pod gruszą jest bardzo duży, tam dawno temu stał dom, który się spalił, i sąsiedzi myśleli, że my też tam sie będziemy budować, ale my chcemy tam zostawić miejsce na "boisko", a dom wstawić we wrzosy, co oczywiście będzie wymagało większego trudu... ale ponieważ nam się nie spieszy to chcemy zrobić tak żebyśmy byli zadowoleni i na emeryturce sielsko sobie patrzyli jak wnuki bawią się pod gruszą.... (ale się rozmarzyłam)
Gabrielo, Robert to mój mąż, na szczęście cały czas ten sam! Dzieci bywają różne, ale ogólnie nie narzekam, chociaż najstarszy 15letni Kuba, nie lubi działki, dopiero jak się zaczną grzyby to zacznie z nami jeździć, ale nie naciskam, bo przynajmniej sprząta w domu jak my szalejemy w Czchowie, bo inaczej już bym nie wyrobiła czasowo.
Aga, to najgorsze masz już za soba, starsza dwójka jest zdecydowanie mniej ruchliwa i mniej gadatliwa!
to tyle opowieści rodzinno- działkowych, dziękuję za zainteresowanie naszą przygodą!