Rapunzel - to czekam

. Miłych wakacji

.
Niuniu -

. Mam nadzieję, że będzie co obserwować i że zbyt szybko go nie załatwię. Póki co, sprawdzam, czy miejsce mu się podoba i wygląda na to, że tak, ale stoi na blacie kuchennym, gdzie nie jest dla niego zbyt bezpiecznie, bo wciąż przez niego się do czegoś sięga

. Nie mam pewności też, ile wody lubi. Może uda mi się odgadnąć jego potrzeby na czas

.
Takhisis - nie, dziękuję za eksperymenty z nożyczkami

. Cięcie Concorda bardzo źle się skończyło, więc nie będę nawet próbować

.
Nuto - dziękuję bardzo

. No popatrz, to nawet nie wiedziałam, że na Bielanach bywają skrętniki

. Przy Koronie pewnie długo nie sprowadzą kolejnych po tym, jak je utopili

.
To może dla odmiany trochę zieleniny

, czyli moje nie kwitnące passiflory.
Na początek moja najstarsza (caerulea), wyhodowana z nasion - jako jedyna dostała miejsce na świeżym powietrzu, niestety w dość zacienionym miejscu. No, ale chyba nie powinno jej to zaszkodzić, skoro i tak ma bardzo nikłe szanse na kwiaty:

I mój zeszłoroczny nabytek z Lidla, prawdopodobnie też caerulea, kupiony, żebym w końcu mogła u siebie podziwiać kwiaty. Oczywiście passiflora się zaparła i figa z makiem

. Niby ją przycięłam, ale na większości wysokości wygląda jak bezlistny, łysy badyl (w doniczce z innymi, ale o tym niżej):

Mój najświeższy nabytek z Auchana, bez nazwy; być może to passiflora violacea. Na drugim zdjęciu już zsadzona razem z drugą przypuszczalną violaceą, którą dostałam w zeszłym roku od
Myszorka, we wspólnej doniczce z lidlową caeruleą:

"Maleństwa" od
Zjawki. Mają uszkodzenia na liściach, bo przez jakiś czas miały zbyt ciemno (teraz już mają dla siebie miejsca na parapetach i młode liście wyglądają zdrowo). Kolejno: passiflora aurantia, p. incense i p. mollissima:

Na koniec ukorzeniające się p. citriny z all. Co prawda miałam je ukorzeniać w sphagnum, ale tam nie czuły się najlepiej, więc wsadziłam je do ziemi

:
