Tajeczko, już mi po wczorajszym trochę przeszło, został tylko ból żołądka bo tam mi się umiejscawiają nerwy. Twoja Siostra ma rację. Ja też zauważyłam że jak jestem zbyt szczęśliwa to z niepokojem zaczynam się rozglądać gdzie łupnie. Niestety to się sprawdza.
Moje borówki młode i mają bardzo mało kwiatów, niewiele się najem ze swoich krzaków. Ale za to u Rodziców całe białe, więc głód mi nie grozi

uwielbiam borówki. U siebie jeszcze muszę dosadzić.
A komary u mnie niestety są co odczuwam boleśnie bo jestem na nie uczulona i silnie reaguję rumieniem.
Marzka, dzielna jesteś. A jak zdjęcia? miałaś coś wkleić, przecież aparat ma flesz?

Pamiętaj że dla mnie wszystko jest na razie rarytasem a rośliny odporne, sprawdzone tym bardziej zwłaszcza po zimowych szkodach. Mogę już właściwie podsumować.
Straciłam: róże, rododendrony, azalie, budleje, trytomy, wrzosy, wisterię, clematisy, szafirki, czosnki, krokusy, barwinek, jedną jukę karolińską, i jeden bukszpan, bodziszek, serduszka, trzmieliny, rojniki i wiele rozchodników, złotlin, złotokap. Tyle pamiętam. Przy młodym ogrodzie to ogromne straty. Pewnie wiele wynika z braku umiejętności a reszta, cóż, natura. Powinnam zrezygnować? chyba nie. choć serce nieraz pęka.
Elżbieto, czuję się zaszczycona Twoją wizytą. Szkoda pnącza, wydają się takie odporne a tu taka niespodzianka. U mnie bluszcze trójklapowe wymarzły w zeszłym roku ale tylko młode odrosty. Rośliny ekspansywne świetnie się nadają na moje piaski, choć poległy takie których podobno nic nie ruszy. Dziękuję za cenne rady.
Bardzo się cieszę że jednak założysz wątek, rozumiem że chcesz trochę ogarnąć i przykro jest pokazywać straty. Będę oczekiwać w napięciu, zresztą z pewnością nie tylko ja.
Monia, taki los. Dzięki. A co do Novej Zembli coż, jakiś szczególny talent

Choć pewnie pomogły mi w tym pieski, bo czasem ściągały agro.