 u mnie jest bardzo podobnie ale ja się bardzo cieszę,że widać zielone nad kopczykami , mam tylko nadzieję ,że na przedwiośniu nie zrobi się ciepło i róże ruszą bo to wtedy może być tragedia
 u mnie jest bardzo podobnie ale ja się bardzo cieszę,że widać zielone nad kopczykami , mam tylko nadzieję ,że na przedwiośniu nie zrobi się ciepło i róże ruszą bo to wtedy może być tragedia w zeszłym roku miałam kilka róż które "żywego " miały może z niecały 1 cm od miejsca szczepienia i tak osiągnęły wielkość im należną a po ostrym cięciu kwitły jak szalone.


 ))
))
 
  Co miało być to było, pozostaje mieć nadzieję że odbiją.
 Co miało być to było, pozostaje mieć nadzieję że odbiją.  

 (inna sprawa, że kopczyki się trochę rozjechały - były większe). Tylko szkoda tych parkowych. Widocznie nie doczekam się z nich dużych krzewów bo u mnie takie temperatury to norma. Bardziej sprawdzą się historyczne. No, może jeszcze niektóre angielki...
 (inna sprawa, że kopczyki się trochę rozjechały - były większe). Tylko szkoda tych parkowych. Widocznie nie doczekam się z nich dużych krzewów bo u mnie takie temperatury to norma. Bardziej sprawdzą się historyczne. No, może jeszcze niektóre angielki...
 Asiu,
  Asiu,  Piękne krzaczory. Musiałam wsadzić je do doniczek bo w ziemię na razie nie ma szans. Na razie trzymam je w Warszawie na parapecie. Muszę narzucić na nie torebki bo na noc zapowiadają u nas -2. Jedna z nich już pokazała listki.
 Piękne krzaczory. Musiałam wsadzić je do doniczek bo w ziemię na razie nie ma szans. Na razie trzymam je w Warszawie na parapecie. Muszę narzucić na nie torebki bo na noc zapowiadają u nas -2. Jedna z nich już pokazała listki. 
 
 
   
   
   
 
 
  

 
  



 
 
		
