Świetnie się czyta i pora się pochwalic własnymi zdolnosciami
Nabyłam swój kawałek raju parę lat temu , na wiosnę , ok.600m2 na tyłach miałam zasiane oziminą. Szkoda było niszczyc więc poczekałam aż do żniw i zostałam z zaoranym i tylko lekko zbronowanym rżyskiem.Co mi tam pomyślałam , ma byc łąka i lasek ,a bruzdy znikną.

Po czym ochoczo udałam się na targ i nabyłam parę kilo nasionek trawy ciesząc się ,że tanio
Do tego wszystkiego następnej wiosny rozsiałam "kwiecistą łąkę".... Efekt :całą wiosnę wyrywałam obiema ręcyma! zboże, syn podkaszarką wyżynał ścieżki w łące po pachy!!! a trawa rosła i rośnie! rzędami (nasionka wpadały w zagłębienia), do tego twarda i w kępach !!!
Od tej pory kupuje drogą trawę w ogrodniczym ( sahare bo u mnie piaszczysto) lub sama "robię" nasionka kostrzewy sinej .
Nie ma tego złego....Co wiosnę mam miłą niespodziankę na trawniku-łące a to maki zakwitną ,a to gailardia ,rumianki , nagietki ....
Pozdrawiam Gośka.