Princess Alexandra of Kent
Ma u mnie dopiero roczek. Kupiona w niemieckiej szkółce, które chwalę za jakość sadzonek zarówno pod względem dojrzałości sadzonki, dobrej podkładki, jak i samego zaszczepienia. Szkoda, że nie mam zdjęcia całego krzaczka, żeby pokazać jak pięknie urosła w ciągu jednego sezonu, jak mocno się rozkrzewiła, ile wypuściła pędów i kwiatów. No nic, poobserwuję w kolejnym sezonie, czy moje przeczucia się sprawdzą, ale jestem niemal pewna, że te kupowane w zagranicznych szkółkach są znacznie lepszej jakości niż kupowane u nas.
Sama zaś Princess Alexandra of Kent jest przepiękną różą, o niezwykłej barwie kwiatów, którą trudno oddać fotografując moim aparatem. Jak tylko się uda, to na pewno dokupię jeszczę tę odmianę. Kwiaty, oprócz pięknego koloru, który widać z daleka, są duże, pełne, dość ciężkie, ale ładnie prezentujące się. Jest zdrowa, ma ciemnozielone liście. Kwitnie obficie w bukiecikach, czyli to, co każdy lubi. Przekwita pierwszy kwiat i natychmiast rozwijają się kolejne. Kwiaty utrzymuje kilka dni i myślę, że z wiekiem będzie jeszcze lepiej. Dobrze zimuje, ale jest u mnie zbyt krótko, aby stwierdzić to na pewno. Krzaczek rośnie do sredniej wysokości, ale wydaje mi się, że raczej na szerokość będzie chciała się rozpychać. Bardzo polecam - jak dla mnie, póki co, ma same plusy.
