Zdjęcia "wystawiłam" - inaczej nie śmiałabym Was poganiać
A czas już tylko do jutra! Proszę się sprężać i dawać, co macie najlepszego
Naprawdę, z przyjemnością patrzę do dziś na kolejne miesiące przyozdobione wizerunkami forumowych ogrodów
Jagódko... siły raz są... raz nie ma... ot, górki i dołki, jak to w życiu... ogrodnika
Ale ogólny bilans ciągle na plus... i z tego należy się cieszyć!
Ewa... tym razem to Junior

wyjątkowo... bo rzadko choruje i już nas od tego odzwyczaił...
Jola... Tomaszu niewierny!

Oczywiście, że są... teraz czekamy na murek
100krotko... mój M pamięta, kidy zachorowała jego młodsza siostra... Sanepidy i różne takie wkraczały... horror...
U nas pierwszy raz był bodajże w styczniu 2009, akurat w ferie zimowe, ale przebieg był niejasny i na dodatek wysypka pojawiła się w weekend... więc zapakowali go do szpitala... na tydzień bodajże... gorzej chyba zniósł sam pobyt w szpitalu niż chorobę...
Tym razem nie panikowałam, ale też zupełnie nie skojarzyłam objawów - choć przecież musiałam czytać, że zachorowanie nie powoduje wytworzenia odporności na przyszłość
W zasadzie sumienna antybiotykoterapia powinna tymczasowo załatwić gada

i pozwolić uniknąć powikłań...
Mam nadzieję, że kleszcz nie pozostawił pamiątki?
Chryzantemki przed domem obowiązkowo! Nawet ja jedną wystawiłam w donicy... ale pomna swojej niechęci do latania z konewka... wkopałam szybko do ziemi... ciekawe, czy przezimuje? Wygląda na taką, co powinna
