Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Jak nie moje,to bym udawał,że tego nie widzę.Nie ma dobrego rozwiązania,czy tak,czy tak,
narobisz sie za darmo.
narobisz sie za darmo.
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Trudno dość udawać, że nie widać hektara badyli... 
I faktycznie, doskonałe miejsce do rozrodu myszowatych. Baza pokarmowa (nasiona), ciepło, budulec na gniazda... z całej parafii
się zejdą...

I faktycznie, doskonałe miejsce do rozrodu myszowatych. Baza pokarmowa (nasiona), ciepło, budulec na gniazda... z całej parafii
się zejdą...
- yarr
- 10p - Początkujący
- Posty: 18
- Od: 15 paź 2011, o 18:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
- Kontakt:
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Dzięki za współczucie, Panowie.
Wpadnij, Mirku, jeśli będziesz nieopodal.
Chętnie z Tobą pogadam.
Tylko nie strasz mnie myszami.
Już teraz słyszę, jak mi się na strychu przewalają jakieś zwarte, zaprawione w boju o przetrwanie, mysie zastępy.
_____________________________
Pozyskane tu argumenty nie zostały przyjęte jako miarodajne przez moich rodziców,
a nie chce mi się robić za pośrednika rozumnych rad, kiedy to mnie samemu odmawia się rozumu.
Łęty zostaną przez zimę na polu, bo mają się tam przekompostować i już.
Gryzonie, estetyka, azot i inne drobiazgi, nie mają większego znaczenia.
Aczkolwiek padł nowy, niewątły argument, że łęty zabezpieczają wilgoć na, istotnie, ubogim w opady terenie.
Ograniczę się do minimum.
W końcu przecież słuszność ma mirzan, że skoro teren nie mój,
to nie mam co się zbytnio przejmować...
... No, powiedzmy, że może być mój (jeśli go zechcę, bo na razie nie jestem ani dumny,
ani zachwycony, że na nim mieszkam) - tylko dlatego przecież założyłem wątek.
Wpadnij, Mirku, jeśli będziesz nieopodal.
Chętnie z Tobą pogadam.
Tylko nie strasz mnie myszami.
Już teraz słyszę, jak mi się na strychu przewalają jakieś zwarte, zaprawione w boju o przetrwanie, mysie zastępy.
_____________________________
Pozyskane tu argumenty nie zostały przyjęte jako miarodajne przez moich rodziców,
a nie chce mi się robić za pośrednika rozumnych rad, kiedy to mnie samemu odmawia się rozumu.
Łęty zostaną przez zimę na polu, bo mają się tam przekompostować i już.
Gryzonie, estetyka, azot i inne drobiazgi, nie mają większego znaczenia.
Aczkolwiek padł nowy, niewątły argument, że łęty zabezpieczają wilgoć na, istotnie, ubogim w opady terenie.
Ograniczę się do minimum.
W końcu przecież słuszność ma mirzan, że skoro teren nie mój,
to nie mam co się zbytnio przejmować...
... No, powiedzmy, że może być mój (jeśli go zechcę, bo na razie nie jestem ani dumny,
ani zachwycony, że na nim mieszkam) - tylko dlatego przecież założyłem wątek.
yarr
- yarr
- 10p - Początkujący
- Posty: 18
- Od: 15 paź 2011, o 18:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
- Kontakt:
"Nieczystość" i władza
Tak, też jestem tego zdania, że to w tej sytuacji, kwestia drugorzędna.MirekL pisze:A czy spalić, czy kompostować... i tak trzeba znieść na kupę. Jedna robota.
Kłopot polega, z jednej strony, na tym, że tę jedną robotę tylko ja tu jestem w stanie wykonać,
a z drugiej, że na żadną z tych robót nie mam ani ojcowskiego ani matczynego błogosławieństwa.
Co do sprawy potencjalnych zanieczyszczeń paleniem łętów i innych resztek,
to rozumiem racje ekologów i obawy związane z ryzykiem mimowolnego podpalenia pobliskiego lasu.
Po pierwsze jednak, dym dymowi, ani ogień ogniowi nierówny,
i kiedy ktoś był przy prawdziwym pożarze, albo pracował na odlewni (jak ja),
to doskonale wie, czego naprawdę powinien się obawiać -
- nie ognia, ani dymu, tylko temperatury... no, chyba że jest to dym siarkowy -
- wtedy, rzeczywiście, powinien brać nogi za pas.
Często, tam gdzie nie ma ognia jest właśnie najgoręcej.
Kiedy więc zdarza mi się zapalić - w jakiś poranek, o rosie, przy całkowicie bezwietrznej pogodzie - nawet całkiem spore harcerskie ognisko,
oprzyrządowany w stal i ognioodporny kombinezon, to mam przy tym całkowicie czyste sumienie.
Oczywiście, że może się zdarzyć jakaś sąsiedzka złośliwość, ale ja zazwyczaj do zwady nie ciągnę,
więc i tu ryzyko zapłonu jakiejś świętej furii wydaje mi się nieduże.
Inna sprawa, że przepisy ppoż. nie dadzą się naginać...
Problem jest jednak nie taki mały, żebym nie wahał się ich czasem łamać.
W kącie lasu, kiedy ma się na swoim terenie przynajmniej 120 metrów linii dużych drzew,
nie jest łatwo się skutecznie bronić przed wkroczeniem żywiołu.
Jak się zaniedba karczowania siewek topoli, brzozy czy dębów, to potem latami można sobie kosić
odrosty ze ściętych pni i materiału na kompost czy próchnicę nie brakuje.
Nie można tego wszystkiego rozkładać sobie pod płotem, tłumacząc, że to w końcu jakoś się samo zutylizuje.
Leśnik może sobie pozwolić na wydzielenie kawałka przy wyrębie,
gdzie złoży chrusty ze ściętych drzew, bo w lesie zawsze jest na to dość miejsca.
Mnie na to nie bardzo stać.
Gałęzie potężnych dębów z pięć metrów włażą mi na posesję i co roku muszę zbierać w niemałej ilości same tylko uschłe konary.
Brzózka dobrze wygląda na skraju, a nawet jest swego rodzaju buforem dla leśnych zarośli,
ale daj jej wejść na pole, a ten bufor da ci niezłą robotę...
A wykorzenić niepozornej siewki dębu, grubości przeciętnego łęta, nie da się bez łopaty.
Jeśli ktoś przyjdzie mi wlepić jakąś karę, zdoławszy mnie przyłapać na wykroczeniu (co bynajmniej nie jest łatwe),
to zapytam go, co on sam zrobiłby, będąc w moim położeniu.
Może zresztą, wcześniej, taką radę otrzymam i tutaj, kto wie...?
W końcu i tutaj widzę tęgie głowy, które może sobie radzą w jakiś niewymyślny sposób.
Po drugie, dym z niewielkiej w sumie masy szczątków roślinnych, spalonych w ciągu najwyżej dwóch, trzech godzin,
stanowi o wiele mniejsze toksyczne zagrożenie dla środowiska niż kwadrans palenia węglem w piecu CO.
Dobrze wie to każdy, kto nie spał na lekcjach chemii w szkole.
A kiedy komuś przyszło zważyć żużel z martena, albo rzucić okiem na jego materiał wsadowy,
szacując tony wniebobranego syfu, to wręcz się uśmiechnie do sąsiada, palącego zeschłe liście,
czy coś podobnie niewiele winnego naturze, a nie każe mu płacić za to, że go raz na kwartał trochę w nosie kręci.
Nie lubię bawić się ogniem, ale nie jestem też jego przeciwnikiem z jakichś zasadniczych powodów.
Pisząc to, mam nadzieję nie być poczytanym tutaj za amatora łatwiejszych,
tylko skuteczniejszych i tańszych, gospodarskich rozwiązań.
Pozdrawiam wszystkich -
yarr
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5116
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Nie napisałeś o jeszcze jednym aspekcie - dym z jesiennych ognisk jest wręcz kultowym czynnikiem nostalgicznym 

Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- yarr
- 10p - Początkujący
- Posty: 18
- Od: 15 paź 2011, o 18:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
- Kontakt:
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
To prawda, Krzysztof, ale wolałbym, żeby rozpisał się już o tym wyznawca kultu.bishop pisze:Nie napisałeś o jeszcze jednym aspekcie - dym z jesiennych ognisk jest wręcz kultowym czynnikiem nostalgicznym
Ja do wszystkich wyznań mam bardzo powściągliwy stosunek i moja opinia mogłaby być, w związku z tym... zbyt chłodna i niemiarodajna

A poza tym, nie chce mi się więcej gadać. Na razie.
Mam ochotę przejść się po swoim rewirze i pogawędzić z jakimś kutym na cztery nogi ogrodnikiem.
Przy okazji, czy mógłbyś mi, Krzychu, podpowiedzieć, czy jest prosty i niedrogi sposób na zatrucie korzeni topoli?
Muszę skończyć robotę pod lasem, a widziałem, że się te rózgi pomnożyły okrutnie od zeszłorocznej przecinki,
i mam obawy, że i tym razem nie rozprawię się z nimi ostatecznie.
Może jest już jakiś wątek o tym na Forum...?
yarr
- jokaer
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7587
- Od: 14 lut 2008, o 08:21
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pogórze Ciężkowickie 385 m npm; na granicy Małopolski z Podkarpaciem
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Przeleciałam cały wątek i powiem, że ja bym paliła.
Względnie
układała stosiki kompostowe, bo przecież nie jest powiedziane,
że ma być jeden stos kompostowy, ale w takich odległościach w miarę dogodnych
do zniesienia, ściągnięcia, zwiezienia tych wszystkich badyli.
Po za tym, niestety nawłoć tworzy monokulturę i zagłusza całe mnóstwo innych roślin,
które byłyby o niebo lepsze.
Względnie

że ma być jeden stos kompostowy, ale w takich odległościach w miarę dogodnych
do zniesienia, ściągnięcia, zwiezienia tych wszystkich badyli.
Po za tym, niestety nawłoć tworzy monokulturę i zagłusza całe mnóstwo innych roślin,
które byłyby o niebo lepsze.
Pozdrawiam- Jola Spis treści w uprawie warzyw
----------------------------------------------------
Sprzedam/Kupię/Wymienię Moje krzyżówki Na pohybel zimie
----------------------------------------------------
Sprzedam/Kupię/Wymienię Moje krzyżówki Na pohybel zimie
- yarr
- 10p - Początkujący
- Posty: 18
- Od: 15 paź 2011, o 18:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
- Kontakt:
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Całkowicie się zgadzam, podobnie jak i z Twoją opinią,jokaer pisze:Po za tym, niestety nawłoć tworzy monokulturę i zagłusza całe mnóstwo innych roślin,
które byłyby o niebo lepsze.
że jeśli się już pali czy kompostuje, to niekoniecznie trzeba taszczyć badyle z jednego końca pola na drugi.
Niestety, w tej ostatniej sprawie, mam mocno związane ręce i np. palenie czegokolwiek,
poza z trudem wynegocjowanym miejscem na środku pola, mam kategorycznie zakazane.

O odległych od siebie co 20-30 metrów stosikach kompostowych nawet nie mam co marzyć!
Wola matki jest tu świętsza niż zdrowy rozsądek - zechciej mnie łaskawie zrozumieć.

yarr
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
jokaer chyba nie doczytałaś 
Szczerze mówiąc ani palenia ani kompostowania sobie nie wyobrażam, tzn dla mnie to robota głupiego, jeśli rośliny tego typu porastają ogromną przestrzeń. A i MirekL ma rację, zapomniałam o myszowatych - super gniazdo ze stołówą nawet w niewielkiej czarnej kupie łętów
yarr pytasz o zatrucie korzeni topoli..ja likwidowałam brzozę - ścinałam pieńki i miejsce cięcia smarowałam roundapem, metoda jest bardzo skuteczna, ale...brzoza (topola chyba również) tworzy odrośla korzeniowe i tępiąc korzenie jednej załatwiłam niechcący kilka drzew, bo rosły z tych samych korzeni - to ku przestrodze
yarr pisze:Łęty zostaną przez zimę na polu, bo mają się tam przekompostować i już.

Szczerze mówiąc ani palenia ani kompostowania sobie nie wyobrażam, tzn dla mnie to robota głupiego, jeśli rośliny tego typu porastają ogromną przestrzeń. A i MirekL ma rację, zapomniałam o myszowatych - super gniazdo ze stołówą nawet w niewielkiej czarnej kupie łętów
yarr pytasz o zatrucie korzeni topoli..ja likwidowałam brzozę - ścinałam pieńki i miejsce cięcia smarowałam roundapem, metoda jest bardzo skuteczna, ale...brzoza (topola chyba również) tworzy odrośla korzeniowe i tępiąc korzenie jednej załatwiłam niechcący kilka drzew, bo rosły z tych samych korzeni - to ku przestrodze
- yarr
- 10p - Początkujący
- Posty: 18
- Od: 15 paź 2011, o 18:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
- Kontakt:
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Dzięki moniko.monika pisze:... tępiąc korzenie jednej załatwiłam niechcący kilka drzew, bo rosły z tych samych korzeni - to ku przestrodze
Już ja je ostrożnie nakarmię tym paskudztwem.
Tylko że - jak przypuszczam - lepiej robić to na wiosnę, niż jesienią, kiedy słabnie roślinna hydraulika...?
yarr
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Glifosat działa w każdym zakresie temperatury, ale najlepiej używać go przy 10?20°C. Lepsze jest wtedy jego działanie, chociaż objawy zamierania chwastów następują wtedy wolniej niż przy wysokiej temperaturze (powyżej 25?30°C). Końcowy efekt działania jest jednak zwykle taki sam, niezależnie od temperatury, zwłaszcza gdy w czasie zabiegu panuje wysoka wilgotność powietrza. Zabiegi można wykonywać nawet po przymrozkach jesiennych, w temperaturze zbliżonej do 0°C, pod warunkiem, że chwasty są jeszcze zielone, a otoczenie niezbyt przesuszone.
http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=1370
---------
Eee no trójka chłopa musi Panią Matkę obłaskawić
http://www.ho.haslo.pl/article.php?id=1370
---------
Eee no trójka chłopa musi Panią Matkę obłaskawić

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Gallup,to samo co Roundup,ale kosztuje 1/3 ceny R.
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Nieee... teraz. Teraz wycinać i od razu malować rozcieńczonym 1;1. Najefektywniej przemieszcza się do korzeni.yarr pisze:Dzięki moniko.monika pisze:... tępiąc korzenie jednej załatwiłam niechcący kilka drzew, bo rosły z tych samych korzeni - to ku przestrodze
Już ja je ostrożnie nakarmię tym paskudztwem.
Tylko że - jak przypuszczam - lepiej robić to na wiosnę, niż jesienią, kiedy słabnie roślinna hydraulika...?
Wiosną parcie korzeniowe powoduje, że ta "hydraulika" działa w drugą stronę.
- bishop
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5116
- Od: 4 cze 2008, o 22:54
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
- Kontakt:
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
A z topolami to czasami nie jest tak, że wycięte raz, drugi, trzeci same padną z głodu? Przecież to nie byliny...
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Mój czasopożeracz
- yarr
- 10p - Początkujący
- Posty: 18
- Od: 15 paź 2011, o 18:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
- Kontakt:
Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal
Oby, Wielki bishopie, oby! Odpowiadasz na post ignoranta, więc weź zarówno jego jawne obawy jak i nadzieje w duży nawias.bishop pisze:A z topolami to czasami nie jest tak, że wycięte raz, drugi, trzeci same padną z głodu? Przecież to nie byliny...
Przecież po to piszę Wam o tym, co widzę, byście mnie mogli w porę odciągnąć od złego,
a i, z drugiej strony, pokrzepić, kiedy zbyt czarno mi się coś rysuje!
To całkiem możliwe. Ciąłem dzisiaj właśnie te topolowe odrosty i były takie miękkie,
że mi się zaraz, głupiemu, humor poprawił.
Znacznie cieńsza, ale zdrewniała śnieguliczka stawiała większy opór.
A tu jeszcze piszesz, że one mogą nie dotrzymać mi kroku, i jak nie w następnym, to przyszłym paść...
Pięknie! Toż bym się na nie nie uskarżał na Forum, gdybym o tym wiedział!
No to jeszcze MirekL mnie tu podratuje moralnie w sobotę i będę całkiem szczęśliwy.
A na Wszystkich Świętych urządzę sobie z tych topoli takie ognisko, że je nawet święty bishop poczuje.
... I zaraz zmienię sobie awatara na mniej chmurnego,
co bym się u Was nie prezentował jak agent służb specjalnych na krótkim urlopie.
yarr