Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Ogólne tematy działkowe, nowości w ogrodnictwie
Awatar użytkownika
yarr
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 18
Od: 15 paź 2011, o 18:54
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
Kontakt:

Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Witam

Chciałbym prosić o opinię odnośnie rozsądnego sposobu postępowania ze ściętymi badylami roślin pszczelarskich, takich jak przegorzany czy nawłoć.
Nie jestem przekonany, że najlepiej je zostawić na polu, koło domu.
Wydaje mi się, że lepiej je jakoś z grubsza zwłóczyć i spalić, a tylko część przeznaczyć,
powiedzmy, do obłożenia krzewów czy młodych drzewek.

Matka upiera się przy ich wartości próchniczej i kompostowej, ale moim zdaniem, wartość ta jest niewielka,
bo ziemia nie jest orana ani w żaden sposób wzruszana, żeby te długo rozkładające się szczątki naprawdę przysłużyły się glebie.

Pewnym problemem jest także dość paskudny widok tych złogów sporych,
często dwumetrowych badyli, jak i to, że nawet ścięte, utrudniają one dostęp do chaotycznie posadzonych wśród nich krzewów i drzewek.

Trudno mi wywalczyć jakiś rodzinny konsensus w tej sprawie,
a ponieważ cała ta robota porządkowa na blisko hektarowym polu-ogrodzie spada głównie na mnie,
to chciałbym żeby ona i ziemi służyła i nie wprawiała w zbytnią konsternację gości (wprawia :? ).

Zależy mi na opinii rzeczoznawcy, który rozumie dobrze, co się dzieje z takimi łętami, kiedy wreszcie podgniją i zmurszeją,
i zna odpowiedź na pytanie, czy to, co z nich zostaje, rzeczywiście służy wzrostowi ww. roślin,
czy też może lepiej służyłyby im spopielone szczątki i trochę jakiegoś nawozu.
Spotkałem się np. ze zdaniem, że szczątki takich bylin należy raczej palić, ale nie pamiętam podanego tam uzasadnienia.

Poza tym, odnoszę wrażenie, że rośliny te, a zwłaszcza przegorzany,
mocno wyjaławiają glebę - po nich nic nie chce dobrze rosnąć.
Są w końcu dość silne i ekspansywne, a korzenie wręcz imponujące,
więc myślę też, że jeśli już chce się im dać jakieś miejsce przy pasieczysku, ze względu na ich dużą wartość pożytkową,
to nie wystarczy ściąć tylko badyle i czekać na kolejny, równie obfity wzrost z dość nędznej (na moje oko) i długo formującej się ich próchnicy.
Czymś chyba należy je podsypać...?

Wiem, że preferują pH obojętne albo lekko zasadowe, ale nie wiem, czy ich łęty mają na nie wpływ.
Mnie się wydaje, że ich nie wzbogacają, ale - jak już podkreśliłem -
- wolałbym zapoznać się z opinią ogrodnika (którym sam nie jestem).

Rodzice (szacowni inteligenci na emeryturze) podsunęli mnie, ignorantowi, pod nos,
książkę z wykładem jakichś profesorskich reguł, gdzie zaleca się nieusuwanie badyli,
ale ja nie mam pewności, czy stosują się one także do tego rodzaju szczątków roślin,
a znając niechęć rodziców do zabiegów wymagających większego nakładu sił i środków,
nie mam też za bardzo zaufania do ich referencji, którymi,
bywa, że okrężnie sankcjonują własne niedbalstwo i dość przemyślne skąpstwo.

Matka zwykła nazywać kompostowaniem to, co zwykle rozumie się przez ściółkowanie,
ale ja mam trochę inne wyobrażenia o kompostowaniu - że trzeba to zebrać na kupę,
przełożyć zielskiem, wapnem, poczekać z rok, nie przesuszać - i wtedy może taki składnik spełnić swoją rolę odżywczą,
jeśli zostanie przemieszany z ziemią, a tak to z tej olbrzymiej w końcu góry łętów pożytek jest raczej niewielki.

Ziemię mam przeważnie kiepską, dość piaszczystą, przy lesie.
Przegorzany nie wszędzie chcą rosnąć - przy lesie całkowicie niemal wyparła je nawłoć -
- ale tam, gdzie się już dostaną, zagłuszają wszystko inne.
Nie wydaje mi się więc, w związku z tym spostrzeżeniem, by dramatyczny argument matki -
- że bez zeschłych badyli padną, czy, ogólniej,
że łęty bardzo wzbogacają glebę i oszczędzają wydatków na nawozy - miał jakieś racjonalne przesłanki.

Bardzo proszę o jakąś miarodajną konsultację, bo, naprawdę, sam już nie wiem,
a głupio mi sarkać na starych rodziców z powodu jakichś badyli, które, według nich,
powinny leżeć tam, gdzie wyrosły. Może rzeczywiście, powinienem dać im przegnić,
a sobie oszczędzić niepotrzebnej, czy wręcz bezmyślnej - jak chcą to widzieć rodzice - fatygi...?

Pozdrawiam -
yarr
Awatar użytkownika
hiacynta
200p
200p
Posty: 319
Od: 15 lis 2010, o 23:01
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Poznań

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

A nie da się badyli rozdrabniaczem posiekać na zrębki i wykorzystać do mulczowania? Będzie i estetyczniej i próchnica się wytworzy.
Awatar użytkownika
yarr
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 18
Od: 15 paź 2011, o 18:54
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
Kontakt:

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

hiacynta pisze:A nie da się badyli rozdrabniaczem posiekać na zrębki...
Dzięki.
Pewnie i się da, chociaż nie bardzo wiem, co to rozdrabniacz (ale się dowiem), a i samo mulczowanie hektara to spora robota.
W tym momencie ważna jest dla mnie sprawa bardziej zasadnicza -
- rozumiem, że to dla Ciebie raczej oczywiste -
- czy taka próchnica, istotnie, przedstawia wartość dla uprawy, czy może lepiej łęty spalić, a ziemię nawieźć.
Inaczej mówiąc, czy ta próchnica jest ekwiwalentem pożądanych przez bylinę składników odżywczych czy nie.

yarr
yarr
Awatar użytkownika
bishop
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 5116
Od: 4 cze 2008, o 22:54
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
Kontakt:

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Próchnica przedstawia wartość dla uprawy, ale z suchych łętów nie otrzymasz szybko próchnicy. Za mało w nich azotu, musiałbyś kompostować je razem z jakimś zielonym dodatkiem. Nie znaczy to, ze z takich łętów nie da się otrzymać próchnicy - jednak potrwa to bardzo długo. Więc jeśli masz tego mnóstwo, a nie będziesz rozdrabniał i mulczował, to spal. Popiół możesz rozsypać na glebie- zawiera dużo potasu.
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
Awatar użytkownika
yarr
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 18
Od: 15 paź 2011, o 18:54
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
Kontakt:

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

bishop pisze:Próchnica przedstawia wartość dla uprawy, ale z suchych łętów nie otrzymasz szybko próchnicy...
Dziękuję za odzew.
Właśnie tak mi się wydawało, że łęty, przynajmniej tam, gdzie bylina się zagęszcza,
z roku na rok nawarstwiają się, nie nadążając z butwieniem, i że to, co z nich zostaje,
znacznie łatwiej i szybciej przeniknęłoby do gleby w postaci spłukanego deszczem popiołu.

Poza tym, zauważyłem, że nawet już całkiem przepróchniałe łęty zaczynają tworzyć warstwę luźnego i bardzo lekkiego pyłu,
który nie bardzo chce się trzymać gleby - przykrywa, ale nie łączy się z nią.
Nie wiem, może to nic nie szkodzi - może tak właśnie ma być...?

Niepokoiłem się też trochę o gryzonie. W końcu mieszkamy pod samym lasem, a takie łany chrustów,
z dużymi warstwami łatwych w rozgarnianiu i przemieszczaniu szczątków,
na pewno ułatwiają budowanie kryjówek i korytarzy,
a jakoże wejście w taki zagon podczas wegetacji stanowi pewne wyzwanie nie tylko dla kota,
to nieubłagane dictum mojej matki zdaje mi się wręcz zaproszeniem dla myszy do istnego dla nich raju.

Przepraszam, jeśli moje rozterki wydadzą się komuś śmieszne.
Dopiero niedawno mieszkam na wsi - nie bardzo wiem jeszcze, co tu się opłaca, i na co warto zwracać uwagę, a co odpuścić.
Przywykłem jednak patrzeć na uprawy jak na miejsca pracy, w których optymalizuje się koszta wytwórcze
pod kątem nie tylko obecnych ale i przyszłych nakładów, wymuszonych - dajmy na to -
- nieodpowiednią strategią postępowania, której skutek pogłębia się co roku.

Nie mam solidnego zaplecza sprzętu rolniczego, ani doświadczenia w pracy z ziemią,
dostaję półtora tysiąca na rękę, ale nie boję się pracy -
- lubię tylko wiedzieć, co w trawie piszczy, i nie wydaje mi się, żeby dramatyczne protesty mojej matki,
na widok czterech kubików chrustów, ściągniętych odrobinę demonstracyjnie, do spalenia, z powierzchni dwóch arów,
miały równie naukowe podstawy, co jej doktorat z etnografii.

Poddaje mi się też przed oczy jeszcze jeden argument za tym, że nawet jeśli zamierzam spalić łęty,
to powinienem poczekać z tym do wiosny, żeby przegniły przynajmniej resztki pozostałych na nich liści bylin
.
Matka z wielką emfazą podkreśla domniemane przez nią, oczywiste dla niej moje marnotrawstwo,
dokładając do tego już zupełnie sofistyczną w moich oczach rację, że spalenie łętów jest czymś bardzo nieekologicznym,
i w dzisiejszych czasach - o czym powinienem, jej zdaniem, wiedzieć - tak już się nie robi.

Właściwie nie wiem, co o tym sądzić, tzn. czy korzyść jest warta zwłoki,
czy taki skoszony i pozostawiony łan nie wiąże się jakoś z ryzykiem nadmiernego rozwoju jakichś pasożytów czy szkodników.
Zasadniczy kłopot, moim zdaniem, polega tu na tym, że szczątki te nie kompostują się, ale raczej schną, murszeją,
i dotyczy to także liści, które na wiosnę nie wyglądają wcale na przegnite,
tylko na kompletnie wyschnięte, zmacerowane jedynie przez śnieg i przyklejone do łodyg.
Trudno przecież spodziewać się, że w zimie rozłożą się do postaci pożądanego i czynnego w glebie kompostu.

Wydaje mi się więc, że aby oczekiwać, że coś naprawdę przegnije i rozłoży się w ciągu paru miesięcy,
należy temu czemuś stworzyć dogodniejsze warunki niż okrycie ze śniegu i lodu,
tym bardziej, że w naszym regionie (Kaletnik, k/Koluszek) deszcze jakby nas omijały,
i naturalne procesy gnilne nie zachodzą na powierzchni ziemi szybko, a niekiedy zgoła wcale.

Proszę, żeby mnie ktoś upewnił, czy aby na pewno mi się coś nie pokręciło...

Chciałbym trochę poczytać o takich różnych sprawach.
Jeśli ktoś z Was mógłby polecić mi jakąś godną Forumowicza,
układającą w głowie, lekturę do poduszki, byłbym bardzo zobowiązany.
Nie będę Was wtedy męczył moimi głupimi pytaniami.

Po prostu jestem w potrzebie.
Rodzice mają trochę niezdrowe ambicje i lubią się przechwalać stanem własnego posiadania i osobistych dokonań,
ale oboje są dość ociężali do podstawowych gospodarskich prac,
i często robią wszystko po najmniejszej linii oporu, dorabiając do tego jakąś pseudoksiążkową ideologię.
Kiedy robię im porządek w szopie, na strychu, w piwnicy, gdzie nie można już się było ruszyć z powodu stert rzeczy zupełnie bezużytecznych,
organizuję warsztat z półkami na narzędzia, czy robię instalację elektryczną,
to wszystko jest w porządku, chwalą mnie pod niebiosa i jestem kochający, mądry i wspaniałomyślny syn,
ale gdy ruszam z sekatorem, kosiarką, widłami i grabiami w pole, to rodziców, zwłaszcza matkę, ogarnia jakiś święty szał,
i z miejsca staję się w jej oczach bezmyślnym szkodnikiem, marnotrawcą, uparciuchem, półgłówkiem i niemal wyrodnym synem, łamiącym jej serce.

Nie mam ochoty nadstawiać swojego zakutego łba dla tych niewieścich fanaberii,
bo zwyczajnie, nie mam do tego mniej sił i czasu, niż do pracy w polu i ogrodzie.
Ponieważ nie jest to jednak moje pole i mój ogród, a rodzice kochają swój tytuł własności ponad życie,
pozostaje mi przemyślna partyzantka na rzecz ziemi, na której mieszkam,
i potrzebne mi są - jeśli nie miażdżące, to twarde - racjonalne argumenty na dowód tego, że mi jednak nie odbiło,
no i świadectwo tego, że niekoniecznie są to moje własne wymysły.

Dzięki za uwagę i wszelką pomoc.

Powiedz mi jeszcze, bishop, czy, Twoim zdaniem, polepszyłbym warunki wzrostu,
gdybym - niezależnie czy oprócz czy zamiast łętów - dołożył azotu?
Nie jest to dla mnie oczywiste.
Jeśli tak, to w jakiej postaci byś go podał?
Nie lubię się śpieszyć, ale lubię szybko osiągać cel.

Pozdrowienia -
Paweł
yarr
Awatar użytkownika
bishop
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 5116
Od: 4 cze 2008, o 22:54
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: ze wsi/prawie środek Polski
Kontakt:

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Azotu dołożyłbym w postaci gnojówki. Czy to z guana, czy też z pokrzyw. Nie dokładałbym azotu w postaci mineralnej (mocznik, azotan amonu) ze względu na przeczucie, że źle wpłynęłoby to na mikroorganizmy tworzące kompost. Ale może to mylne przeczucie?
Marnotrawstwo - szumne słowo używane przez Twoich rodziców - odnosi się w tym przypadku jedynie do węgla i troszkę fosforu (duża cześć fosforu zostaje w popiele). Murszenie, o którym piszesz wymaga czasu - w lesie na zmurszenie suchej gałęzi potrzeba lat - ale w końcu ona też zmurszeje.
Palenie suchych badyli nie jest według mnie marnotrawstwem - jest koncentracją :;230
Ja palę to, co jest mi akurat wygodnie palić - jeśli kompostownik mam pełny, a suchych rzeczy jest dużo, to palę. Jeśli mam miejsce w kompostowniku, to dorzucam tam. Wraz z innymi odpadami w końcu zbutwieją.
O nieekologicznym postępowaniu nie mogę za dużo napisać - mam alergię na słowo ekologia. Więc dla szybkiego uciszenia rozmówców wymyśliłem sobie powiedzonko, że palę ze względów ekologicznych. Bo kocham rośliny, i muszę je dokarmiać dwutlenkiem węgla - to w końcu ich podstawowy pokarm :;230
A jeśli potrzebujesz mieć zasady kompostowania czarno na białym, to kup sobie to :wink:
Pozdrawiam - Krzysiek
Mój czasopożeracz
mirzan
---
Posty: 4276
Od: 23 maja 2005, o 06:50
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Najgorszy pomysł,to niszczenie materiału organicznego.Przyroda musi pracować rok na te cztery kubiki chwastów i badyli,a zamienić to można w pół godziny w parę garści bezwartościowego
poiołu, który jest prawie samą krzemionką.Jak już to zwalone na kupę,to niech gnije,wiosną posadź
na tym jakieś zielsko okrywowe,dla poprawienia estetyki i niech się dzieje co ma sie dziać.
Nawet gazet żałuję,nie wrzucam do śmieci,ale daję dżdżownicom na deser.
MirekL
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 3564
Od: 10 lis 2008, o 20:26
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Sąsiad, gdzie masz te badyle... zobaczę, się zastanowimy :D
x-xm-a
Konto usunięte na prośbę.
Posty: 4107
Od: 9 cze 2006, o 21:28

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Można dodatkowe pytanie? powiedz jak/czym ty ścinasz, że zostają badyle?
Pytam dlatego, że ja to załatwiam traktorkiem kosiarką z wyrzutem bocznym, wszystko zostaje rozdrobnione i rozrzucone, nawóz moim zdaniem świetny. Kiedy nie miałam traktora ktoś mi skosił kosą, łęty leżały przynajmniej rok, faktycznie podgniwało..w końcu się rozłożyło ale dla mnie to było nie do przyjęcia bo też zajmowało za dużo miejsca, utrudniało dostęp, z kolei ściąganie tego w jedno miejsce i kompostowanie to straszna robota byłaby dla mnie, więc ja wymyśliłam taką "kosiarkę" i to jest super sprawa na duże powierzchnie
MirekL
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 3564
Od: 10 lis 2008, o 20:26
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

...utrudniają one dostęp do chaotycznie posadzonych wśród nich krzewów i drzewek.

I to jest problem. W tych badylach jeszcze coś rośnie. Dwa- kosisz młode.A to ma urosnąć i zakwitnąć- dla pszczół. I masz badyle po 2m :roll: I tylko wykaszarka, w dodatku z nożem, bo żyłka nie da rady...
bishop pisze:Azotu dołożyłbym w postaci gnojówki. Czy to z guana, czy też z pokrzyw. Nie dokładałbym azotu w postaci mineralnej (mocznik, azotan amonu) ze względu na przeczucie, że źle wpłynęłoby to na mikroorganizmy tworzące kompost. Ale może to mylne przeczucie?
Marnotrawstwo - szumne słowo używane przez Twoich rodziców - odnosi się w tym przypadku jedynie do węgla i troszkę fosforu (duża cześć fosforu zostaje w popiele). Murszenie, o którym piszesz wymaga czasu - w lesie na zmurszenie suchej gałęzi potrzeba lat - ale w końcu ona też zmurszeje.
Nie do końca tak.
Szkoda palić. Zostaje garść popiołu o niewielkiej ilości składników pokarmowych. A i sąsiedzi pyszczą...
O kompostowniku bym zapomniał, jako że badyle z hektara to pryzma wielkości autobusu. No i nie szkodzi- na hektarowej działce to można tą pryzmę tak ulokować, że nie będzie widoczna. Kupić worek saletry amonowej albo i mocznika (to nie majątek)- trzeba obniżyć C:N, bo bez tego się nie będzie chciało rozkładać. Ułożyć, przepraszam, kupę, przesypując nawozem.
Termin obojętny. Zlać wodą albo poczekać na deszcz,. To drugie może potrwać, w Żakowicach i owszem pada jak w Kaletniku... :lol:
W następnym roku druga kupa... :wink: Tą pierwsza po dwóch latach to będzie można rozwieść po działce.
Awatar użytkownika
yarr
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 18
Od: 15 paź 2011, o 18:54
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
Kontakt:

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Panowie

Przyznam, że trochę zawstydzacie mnie trochę swoją fatygą, ale może przywyknę do tych Waszych Forumowych odznak...

Nie chcę wzbudzać tu jakichś wielkich kontrowersji.
Nie jestem specjalnym czcicielem przyrody, więc argument, że się ona bardzo męczy, żeby wyprodukować kupę łętów,
nie przemawia mi jakoś do rozumu, tym bardziej, mirzan, przyjacielu, że to rokroczny kłopot,
i problem nie leży w jednej kupie, na której coś tam można posadzić na wiosnę dla oka,
tylko, po pierwsze, w braku optymalnej rutynowej procedury postępowania po przekwitnięciu pożytku pszczelego,
a po drugie, w bardzo niewielkiej możliwości manewru wolą gospodarzy terenu (moich rodziców),
którzy - jak to już zasygnalizowałem - okazują dużą nieufność do jakichkolwiek zmian w ich dotychczasowej polityce rolnej,
i stosowny akces oraz niezbędne fundusze byliby skłonni wyasygnować jedynie dla podpartego naukowo projektu,
który ostrożnie i kulturalnie wskazywałby im trochę inną - ale nie całkiem inną - drogę do ich własnych celów
.

Gdybyś zobaczył, jak nieduża kupka popiołu zostaje z ogromnej hałdy tych badyli, to byś łatwo pojął zarówno moją pokusę,
jak i miłosierną nań dyspensę bishopa, którą w czambuł potępiasz, próbując do tego zachwiać moją teorią na temat składu chemicznego popiołu.
Gdzieś Ty jakąś krzemionkę tam wyniuchał? Mnie popiół roślinny kojarzy się tylko z tlenkami potasu, wapnia, magnezu i fosforu.
A to nie grzech - ziemi nie brudzi.
Właśnie chodzi o to, że mam za dużo suszek i najprościej wydaje mi się je utlenić,
ale chciałbym mieć pewność, że nie ma lepszej metody, bardziej może odpowiadającej czułemu sumieniu moich staruszków.
Nie będę się przecież z nimi wykłócał o pierdoły (za przeproszeniem),
ale jakbym mógł ich przekonać do czegoś innego niż pozostawianie badyli w płonnej nadziei na rychłe przekompostowanie,
to by mi trochę ulżyło, a i może miałbym wolniejsze ręce przy innych oddolnych inicjatywach.

Pierwsza rzecz, jaka mi przyszła do głowy, to żeby założyć prosty kompostnik na te złogi - powiedzmy, dwukomorowy -
- ale (wiem, że może się to Wam wydać dziwne) nie udało mi się wypertraktować zgody na potrzebne do tego miejsce!
Poza tym, jak zrozumiałem z wypowiedzi bishopa, a i doczytałem w jednym miejscu,
akurat te badyle mają dość niski współczynnik humifikacji, tzn. niełatwo przekształcają się w rzeczywistą próchnicę,
ponieważ mają znikome ilości potrzebnego do procesu azotu.

W związku z czym, licząc na korzyść z tych odpadów, wypada je wpierw wzbogacić,
a rodzice są święcie przekonani właśnie o wartości próchniczej badyli (stąd konflikt i matczyne proekologiczne przedstawienia),
i że nie muszą kupować nawozu, a wystarczy, że nie dadzą mi spalić, czyli zmarnować, łętów, tylko je skosić (tak, to mi pozwalają zrobić - nawet nalegają).

Dobra. Pomyślcie jeszcze przy okazji i jak Wam coś przyjdzie na myśl, to poproszę o wnioski.
Tymczasem skorzystam z Mirkowej propozycji nie do odrzucenia i poproszę go o grzecznościową inspekcję
mojej niewolniczej doli i roli.

Adres (usunięty przez Autora postu)
ostatnia posiadłość pod lasem, po lewej.

Pracuję w domu, więc mało prawdopodobne, żebyś mnie nie zastał.
Niestety, nie mogę Ci wysłać PW z numerem komórki, bo mi się ten luksus u Was jeszcze nie należy. ;:223

Ale i tak Was pozdrawiam -

yarr
yarr
Awatar użytkownika
yarr
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 18
Od: 15 paź 2011, o 18:54
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
Kontakt:

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

monika pisze:... jak/czym ty ścinasz, że zostają badyle?
Ach, moniko, nie mam traktorka.
A pewnie, przydałby się. Może z czasem go sobie sprawię, albo wyłudzę... :wink:
Ścinam tak, jak to domyślny Mirek wykoncypował - standardową spalinową wykaszarką z trójpłatowym ostrzem do grubszych roślinek.
Ale widzę, że masz bliskie mojemu doświadczenie.

Na razie muszę sobie poradzić bez traktorka.
Poza tym chodzi też trochę o moją godność, co by mnie matka nie wyklęła za podpijanie piwa, którego sama nawarzyła.
Więc muszę zachować się jak mężczyzna i jak mi przyjdzie założyć kompostnik,
żeby matce serce nie pękło z powodu zabójczego dymu z łętów, to się nie zawaham.

No i rację masz jeszcze raz, Mirku, że już przez ten maminy bajzel ciachnąłem kosą niejedną irgę, młodziutki klon Ginnala czy mięciutką lipę.
Więc chociaż sumienie mam czyste, to jednak moje grzechy matka pamięta lepiej niż zasługi.
Po prostu teren jest chaotycznie prowadzony, nasadzenia niewyodrębnione dostatecznie...

Kupiłem matce taką taśmę czerwoną i przykazałem groźnie, żeby oznakowywała swoje święte drzewka,
ale to nie wystarcza, bo jak się czasem kosa zawinie - a trzeba trochę pary - żeby ze dwie godziny w tej uprzęży chodzić -
- to ze zwykłego zmęczenia coś się urżnie, co powinno się wychylać z tego łanu, a nie daje rady.
yarr
Awatar użytkownika
hiacynta
200p
200p
Posty: 319
Od: 15 lis 2010, o 23:01
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Poznań

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Podczas spalania chwastów do atmosfery naszej kochanej uwalniają się dioksyny, nie jest to ekologiczne.
Rozdrabniacz to urządzenie do przerabiania gałęzi i innych łogigli na drobne zrębki. Podobno niektórzy do tego celu używają tradycyjnych sieczkarni (są ręczne lub elektryczne).
Jeśli się zrobi pryzmę kompostową z tych łętów, można ją obsypać trochę ziemią i obsadzić wiosną dyniami, cukiniami, kabaczkami, ogórkami. Te warzywa bardzo lubią mieć ciepło w nogi, a rozkładający się kompost dobrze grzeje.
Awatar użytkownika
yarr
10p - Początkujący
10p - Początkujący
Posty: 18
Od: 15 paź 2011, o 18:54
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Kaletnik k/Koluszek
Kontakt:

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

Ja mam proste pytanie do moderatora:
Czy naprawdę muszę czekać godzinę, albo i dłużej, zanim mój post się pokaże na Forum?
Wysyłam trzeci z kolei post, próbując odpowiedzieć na posty innych, i nic.
Czy to jakaś złota administracyjna reguła, czy jak?
Wygląda, że to mnie gdzieś wcięło.

Nie chce mi się wierzyć, że stać Was na kontrolowanie wszystkich postów, a to znacznie opóźnia interakcję.
W końcu jak człowiek jest online i wie, czego chce, to go migiem ktoś oświeci,
ale jak ma czekać każdorazowo godzinę albo dłużej, aż ukaże się jego odpowiedź, bo jakiś nieczuły administracyjny skrypt go blokuje,
a moderator akurat uciął sobie drzemkę, to to jakoś dziwnie wygląda -
- nie da się wtedy normalnie porozumieć, gdy w wątku pada kwestia,
na którą odpowiedź została udzielona wyczerpująco dwie godziny temu.

Bardzo proszę o jakąś ulgę w tej sprawie.

Mirku, podoba mi się Twoje alternatywne rozwiązanie.
Wspomniałem o nim w poście, który nie zdążył dotrzeć przed Twoim,
pomimo że został wcześniej od Twojego napisany.

Niestety, rodzice za nic nie dadzą takiego kawałka ziemi, żebym mógł sobie zwieźć tam wszystkie badyle.
Mówię Ci, że to nie jest prosta, chłopska sprawa.
Wynegocjowanie głupiej ścieżki o szerokości potrzebnej do przejazdu taczką jest sporym problemem,
bo matka puściła te przegorzany wokół całego domu i trzeba się schylać i przedzierać,
żeby w ogóle przedrzeć się z domu do ogródka czy pasieki.
Nie mogę na razie liczyć na warunki do takich akcji,
ale może, faktycznie, udałoby mi się spacyfikować w ten sposób chociaż część tych złogów.

Tylko obawiam się znowu, że rodzice zaczną stękać, że saletra potrzebna i niemało wody...
Ach, już sam nie wiem.
Samych przegorzanów nie ma w końcu tak dużo - pod lasem musiały chyba mieć za kwaśno
i nie dały rady z równie ekspansywną nawłocią (która nie ma tak olbrzymich łodyg) -
- tyle że latem tworzą przeszło dwumetrowy gąszcz wokół domu,
no i do wiosny muszę patrzeć na te śliczne badyle i potykać się o nie w imię jakichś rzekomo wyższych i niezbyt jasnych zasad.

yarr

Rozumiem, przepraszam, nie doczytałem o Waszym monopolu na zielony kolor. Dzięki za PW.
yarr
MirekL
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Przyjaciel Forum - Ś.P.
Posty: 3564
Od: 10 lis 2008, o 20:26
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Re: Łęty przegorzanów i nawłoci - zostawić, kompostować czy spal

Post »

No masz problem :roll: Poważny. Pani P. jest, no, powiedzmy, nieustępliwa.
Co do wykaszarki... nie wykoncypowałem, ba, widziałem i słyszałem. :D
I powiem szczerze do bólu- nie podoba mi się ta ekologia... nawet przez płot.
Kiedyś siałem te miododajne...
A czy spalić, czy kompostować... i tak trzeba znieść na kupę. Jedna robota.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Pozostałe tematy działkowe i ogrodowe - Dyskusje OGÓLNE, NOWOŚCI”