Kochani, wczoraj postanowiłam zrobić porządek w mało uczęszczanym korytarzyku prowadzącym do piwnicy, do którego najpierw trzeba zejść w dół schodkami z ogrodu. Wchodzę ja tam z miotłą w dłoni, zaczynam zamiatać i co widzę? Za drzwiami coś, co z daleka wyglądało na kawałek dość grubego sznurka. Musiałam się zbliżyć, bo w korytarzyku panuje półmrok, i dotknąć 'toto' miotłą, żeby się przekonać, czy to żywe stworzenie
A to się ruszyło! Uciekłam szybciutko po posiłki w osobie mojego M.
A więc 'toto' miało ze 30cm długości, było grubości palca i miało ładny brązowo-złoty, lekko opalizujący kolor. Fotki nie zdążyłam zrobić, bo stworzenie zwiało do dziury, zresztą było za ciemno. Poguglowałam trochę i mam teraz dwie opcje - albo padalec, albo to, co się potocznie nazywa żmija miedzianką, ale poprawna nazwa jest inna (nie pamiętam). Jedno i drugie nie jadowite, chociaż wchodzę teraz do piwnicy z duszą na ramieniu. Czyżby on tam znalazł sobie miejsce do zimowania?
Proszę specjalistów od gadów, żeby napisali mi kto zacz i co robił w mojej piwnicy?