Czytam o deszczu w Krakowie, u nas nadal bezchmurne niebo, po którym suną, co jakiś czas, klucze żurawi.
Wracając do rozmnażania koleusów - nie ma potrzeby używania ukorzeniacza, ponieważ im szybko wychodzą korzonki na łodyżce.
Ja tak zawsze robię. Pobieram sadzonki wierzchołkowe, wkładam w wodę, kiedy się ukorzenią, sadzę w donicy.
Najlepiej zrobić to w sierpniu, ale pogoda teraz letnia, może nie zauważą, że to wrzesień

.
Przechowuję takie rośliny na parapecie, a wiosną uszczykuję wierzchołki i rozmnażam, by mieć ich więcej, wiosną rosną szybciutko.
Myślę sobie, że po jednej sadzonce każdego koloru wystarczy, ale na wszelki wypadek biorę dwie i tak zastawiam całe okna

.
Czasem (często) okazuje się, że wraz z sadzonkami są w mszyce,
mimo, że wcześniej nie było ich widać, trzeba obserwować i interweniować, bo zniszczą sadzonki.
Cieszę się, że trafiło Ci się miłe spotkanie, "podwórkowy" integruje, powoli, powoli ...