Przy sobocie... po robocie
Nieee... dziś roboty nie było. Dziś był dzień towarzyski
Może miał taki pozostać, bo jak w końcu widły poszły w ruch, to

...
Alebciu... wybacz... nie bądź pamiętliwa
Ewo... rzeczywiście, szaleństw gastronomicznych nie było

ale w miłym towarzystwie forumków, ich rodzin... i nie tylko

udało się przycupnąć w celach konsumpcyjnych...
Metoda na M + samochód bardzo skuteczna, choć wykazałam się dużą powściągliwością... i mam na to świadków
Swoją drogą... ciekawe, czy Dorotce udało się wsiąść do autobusu, czy też kierowca, przerażony ilością dobra wszelakiego w jej dłoniach, w panice zatrzasnął drzwi i odjechał w siną dal?
Andrzeju... z ręką na sercu - nie próbowałam
Poddałam się zanim doszłam do tej części ogrodu
Jagódko... może rzeczywiście wsiadę na odkurzacz, zamiast próbować znaleźć dla niego jakieś bardziej... hmmm... praktyczne? zastosowanie
Co do słowa pisanego... uwielbiam... pożeram... pochłaniam książki bez litości... i tylko przeraża mnie jedno: skoro ja czytam tyle, ile czytam... a statystyki mówią to, co mówią... to oznacza, że spora rzesza ludzi nie czyta w ogóle
Być nie może...
Emko... muszę Cię rozczarować: perzu ani ostu nie posiadam... ale mam całe mnóstwo innych przyjemności
Wracając do tego, co działo się dziś, jeszcze raz dziękuję Izie-alebci z M, Neli... również z M, Dorotce-dodad i Zielonej Ani za przemiły dzień
Tak,
Aniu... jutro sadzimy proso (bo u Izy częstowali nie tylko jadłem... jeszcze dawali roślinki na wynos) !
I nie tylko proso sadzimy... bo z Krakowa przyjechały ze mną jeszcze takie zieleninki
Jest jeszcze trzeci miskant, ale akurat na tym stoisku nie wyciągnęłam aparatu... a nazwa była tak łatwa do zapamiętania... że już wyleciała mi z głowy

... a wujek google nic nie podpowiada... może Dorota będzie pamiętała? Kupowała chyba u tego samego sprzedawcy...
