W moim zielonym świecie... - dorcia
Dziękuję bardzo, bardzo :P :P . Rzeczywiście krotony są kapryśne. Co ja przeżyłam po przesadzeniu tego największego, to tylko ja wiem...
. Na drugi dzień wszystkie listki zwisały, jakby nie był podlewany co najmniej tydzień. I dopiero ten worek foliowy, w który go wlożyłam, uratowal go przed śmiercią. Okazało się, że te kwiaty tak mogą reagować na zmianę warunków. Ale widok ich kolorowych liści rekompensuje wszystko...
Pozdrawiam serdecznie. Dorota 





