Myślę Krysiu, że niesforne maluchy chyba by się nie zgubiły w lesie bo mama by ich dopilnowała. A w ogrodzie to pewnie strasznie rozrabiają. Wyobrażam sobie to obgryzanie wszystkiego dookoła.
Ale spacery jeszcze przed tobą - na pewno !
Grażynko, mama pilnuje maluchów w ogrodzie i nawet nie mogą się swobodnie pobawić. Ciągle je zagania w jedno miejsce, tylko w domu jest spokojna, że jej nie zginą. W domu to one jej spokoju nie dają tylko zaraz ciągną za cyce. Myślisz, że możliwe będą spacery z całą sforą? Razem z matką jest ich w tej chwili 5, Azorek dzisiaj zmienił dom.
Zobaczyłam Twoje widoki z Beskidów. Piękne bardzooooo... Ja dość dobrze znam Beskidy , chodziłam po tych górach kiedyś z plecakiem i namiotem. W Istebnej też byłam, nawet stosunkowo niedawno ,ale nie mam fotek w komputerze tylko na papierze. Był to październik kilka lat temu i na szlaku na Baranią leżał śnieg a wszystko było w czerwieni i złocie. Z dawnych wspomnień pozostał mi smak malin w listopadzie na Stożku, atmosfera starego Schroniska pod Baranią i specyficzny zapach wieloosobowej "sypialni" w starym Schronisku na Skrzycznem z "kozą" na środku. Młodzież pewnie nie wie co to była "koza". Ach to były czasy . Łezka się w oku kręci ... ;:30
Człowiek potyka się o kretowiska - nie o góry - Konfucjusz
Ano .....Marysiu, kręci się kręci. A "kozę" pamiętam nie tylko ze schroniska . Ja ją miałam w domu. Kiedyś oczywiście. Czyli mamy obie co wspominać. Za to ja w Warszawie byłam tylko jeden raz w życiu i to bardzo dawno temu. Ale jak mam być szczera, to jednak wolę góry niż miasto. Cisza, spokój, szum drzew i wiaterku to jest to co lubię najbardziej.
Miło, że wpadłaś. Trochę powspominałyśmy dawne czasy. Wpadnij wiosną jak będę wklejać wiosenne widoczki.
Chętnie wpadnę na Twoje piękne stronki. Bardzo chciałabym mieszkać gdzieś na wsi , niekoniecznie w górach. Warszawa mnie męczy. Dobrze, że mam blisko do Puszczy Kampinoskiej to tam też mogę odpocząć, szczególnie zimą kiedy w lesie jest pięknie a na działce smutno. Dlatego mam taki busz na działce. Chcę chociaż w ten sposób odizolować się od wielkomiejskiego zgiełku. Pozdrawiam Marysia
Człowiek potyka się o kretowiska - nie o góry - Konfucjusz
To Marysiu mamy ten sam gust. Ja też mam busz w ogrodzie, bo chcę się zagubić w zieleni i kwiatach a nie miejskim smrodku. Dobrze, że blisko jest do gór, bo tam też oddycham świeżym powietrzem.
Święta, święta i po świętach.
Czas znów wybrać się na spacer i poprawić kondycję.
Góry zasypane są śniegiem, ale w pierwszy dzień świąt było bardzo ładnie na podgórzu i wyprawa na spacer bardzo się udała. Wiosną pachnie już nie tylko w ogrodach, ale także i na polach. Zobaczcie sami.
Pierwsze dzikie roślinki już też kwitną i śpieszą nasycić się słoneczkiem. A są niemniej piękne od tych ogrodowych. Ich widok też przynosi radość. :P :P :P
Grażyno piękne widoki. Oj też bym sobie troszkę po górach pochodził, bo nie ma to jak długi spacer. Dla mnie wyciągi psują troszkę całą wyprawę, bo jeśli chce się widzieć coś ciekawego to po co w dwie strony pakować się wyciągiem skoro można wejść samemu (no rozumiem przy już niezłych stromiznach zjechać bo jest to cięższe, ale wejść powinno się pieszo)...
Romku - miło, że wpadłeś. Ja też staram się chodzić jak najwięcej pieszo i podziwiać widoki, najlepiej ze szczytu góry. Uwielbiam to zresztą i kiedy tylko czas mi na to pozwala i jest pogoda, to uciekam nabrać świeżego powietrza w płuca i stracić trochę na wadze.
Ode mnie niestety jest trochę drogi do jakiegokolwiek pasma. Najbliżej mam do Kopy Biskupiej, ale nie narzekam. Nie ma to jako od czasu do czasu pomęczyć się w górach niż wylegiwać się na piasku nad morzem...