Aniu 
, jak widać bez chemii się nie obejdzie, ale każdy próbuje najpierw środkami ekologicznymi.
A w ostateczności , doraźnie jakiś środek

Natomiast sadzenie odpornych odmian jest równoznaczne z rezygnacją z chemicznych oprysków, przynajmniej u mnie w ogrodzie.
Basiu,trzeba zlikwidować te paskudy, ten oprysk na pewno da radę inwazji.
U mnie nie ma dużo mszyc na różach, co innego wiciokrzew, drzewka owocowe
Zostawiam niektóre róże, te z których nie jestem w 100 % zadowolona, kupione przypadkiem.
Tam w ogrodzie jest trochę krzewów, z tego co poznałam to Louise Odier, Pilgrim, 2 x Alhymist, i wielki krzak z malutkimi , pojedynczymi, białymi kwiatkami- właśnie kwitnie, oraz inne jeszcze niekwitnące.
Kaniu 
, Westerland po woli się regeneruje

Chyba musi się ukorzenić w donicy, przesadziłam go w upalny dzień

Inne róże dobrze się mają w donicach, sama nie myślałam że będą tak ładnie rosły.
Moje pierwsze kwiaty
Alain:
Louise Odier:
