Lucy2na, dzięki za motywację. Udałam się z rewizytą i stwierdzam, że nie mniej pracy włożyłaś już w swoją działeczkę.
Zapraszam serdecznie i pod moją nieobecność
Joasiu, już posadziłam je w cieniu bzu, a dzisiaj wyczyściłam ziemię wokół róży i za płotem pod bzami. Powinno byc O.K!
TAJGA, witam serdecznie

. To miłe, co piszesz. Cieszę się, że podoba Ci się, choć myślałam, że to będzie raczej kronika do wspomnień, niż kogokolwiek to zainteresuje. Jest tak wiele pięknych zakątków, że u mnie to dopiero za 2, 3 lata coś do oglądania będzie
Mam nadzieję, że zostanie mi ten zapał, bo do słomianych ogni należę raczej

Dzięki za kibicowanie
Jolu, witam serdecznie i Ciebie

Dziękuję za uznanie. Tak to już jest, że ten, kto wie, ile co pracy kosztuje, potrafi docenić pracę innych

Zdaję sobie sprawę z tego, że sporo roboty przede mną, ale nie spieszy mi się donikąd,
Co do syropków, zgadzam się. Wszystkie roślinki muszą być w miarę wolne od zanieczyszczeń naszej tzw. "cywilizacji", jakkolwiek by to zabrzmiało. Moje roślinki, jak widać na zdjęciach w dość pokaźnej odległości od ruchliwych tras, w miejscu raczej nieco oddalonym od oprysków sąsiada polowego i nienawozowany, choć oczywiście przed kwaśnymi deszczami czy przed chemtrails nie zabezpieczę. Wszystko w ramach własnych możliwości. A co do paproci, powiem szczerze, zastanawiałam się nad wsadzeniem do kasterek i potem zakopaniem ich do ziemi. Mam nadzieję, że przed jesienią zdążę.
Raz jeszcze dziękuję za miłe odwiedzinki, zawsze jesteście mile widziani
A tutaj jeszcze kilka zdjątek z dzisiejszych prac:
tak, jak pisałam rano: nie planowałam nic, bo wychodzę na dwór i samo pcha się do rąk: kiedy zrobiłam zdjęcie róży, zauważyłam, że strasznie rozrosły się nowe pędy bzu w ilościach zastraszających! Stąd moje dzisiejsze działania przy oczyszczaniu terenu wokół róży i za płotem kącika pod bzami.

Na każdym pędzie jest po pięć sześć pączków, od samiuśkiego dołu, nawet tuż przy ziemi

Nigdy tak nie czekałam na kwiaty, jak tego roku.
Jesteśmy po obiedzie, więc znów można pjść dalej działać, ale bez planów.
Wtedy jakoś więcej radości. Kiedy robi się plany, człowiek jest niezadowolony z pracy, kiedy nie wydoli. A przecież cały dzień (z przerwą na ugotowanie obiadku) zasuwa, więc powód do zadowolenia musi być, i kwita.