Pilnie potrzebuję opinii i pomocy znawców uprawy oleandrów.
Liczę bardzo na Wasze dyskusje i pomoc.
Dostałam 3 sezony temu dwa dorodne (olbrzymie) oleandry w wielkich donicach.
Była jesień,zimowałam je w piwnicy .
Wiosną zauważyłam niepokojące objawy , na jednym z nich szczególnie rażące.
Na pniu grubego męskiego przedramienia pojawiły się drobne szarawo- białe narośle przypominające hubę.
Przesadziłam do nowej ziemi,przycięłam korony,opryskałam i podlałam kilka razy w sezonie Topsinem i tak spędziły lato w ogrodzie rosnąc.
Kolejną zimę spędziły w zimnym i jasnym pomieszczeniu w całkiem przyzwoitej kondycji.
Od kwietnia stoją na powietrzu i - cudownie kwitną.
Po raz pierwszy tak obficie

ale problem ich choroby też kwitnie.
Jeden z nich ma pień grubości męskiego przedramienia i ten ma chyba większy problem .
Jedna z odnóg całkowicie zamarła.
Oprócz narośli przypominających hubę pojawiły się w ostatnich dniach pęknięcia kory na pniu.
Przycięte w ubiegłym roku pędy urosły ale są wiotkie i nie utrzymują pozycji pionowej lecz przewieszają się ,kładą.
Przyjęłabym wersję,że to pod wpływem ciężaru obfitości kwiatów gdyby nie to,że cały krzew wykazuje wyraźne oznaki choroby.
W zasadzie liści nie gubi,czasem zdarza się żółknący tu czy tam liść ale nie jest to nagminne.
Drugi krzew prowadzony w formie niskiej i krzaczastej ma nieco inne objawy chorobowe,zamierają mu pojedyncze małe- młode pędy jakie pojawiają się gdzieś tam w gąszczu ...
Co pewien czas wycinam taki uschnięty pęd.
Zbyt często moim zdaniem jak na roślinę zdrową.
Wygląd liści też budzi mój niepokój ,może go poparzyłam pryskając Topsinem jakieś 3 tygodnie temu?
Sama nie wiem...
Nie wiem co sądzić o moich oleandrach w właściwie o tym czy uda mi sie je wyprowadzić z tej choroby.
Czy można i jak je uratować przed zmarnieniem....
Profilaktycznie porobiłam sadzonki ale
to są maleńkie rośliny w porównaniu z matecznymi .
No i ... jeśli pobrałam je z roślin zakażonych to czy ma sens ich uprawa?
Czy one będą rosły zdrowe?