SUZANO, na warzywniku staram się nie używać chemii, a już na pewno nie do zwalczania chwastów.
Z chwastami na warzywniku walczę za pomocą
opielacza gwiazdkowego, służy mi jeż od ponad trzydziestu lat i jest dla mnie bezcenny ( patrz link do podobnego opielacza, tylko mój ma jeden rząd gwiazdek, a nie dwa jak na zdjęciu niżej),
http://xarchiwum.pl/opielacz-planetka-o ... 72730.html
Opielacz ten ma szerokość roboczą 28-30 cm, na grządkach robię rządki odległe od siebie o 35 cm. Pierwszy rządek zawsze wyznaczam żyłką by był prosty ten i następne. Rządki robię za pomocą "znaków" i są one zawsze proste.
Jak się pokazuję pierwsze chwasty to opielaczem cofając się do tyłu ( na raczka, by zruszona ziemia nie była zaraz deptana) zruszam ziemię między rządkami, robię to zawsze gdy jest tylko słoneczna pogoda. Na mój warzywnik ok. 400 metry kwadratowe, potrzeba mi około 2 godzin pracy opielaczem.
Nie zruszona opielaczem ziemia jest tylko 2-3 cm przy wysianych (wysadzonych) w rządku warzywach i po mojej pracy , w chwastach jest tylko pas ok. 5 cm ziemi ( po 2-3 cm przy rosnących w rządku warzywach)
Opielaczem często zruszam ziemię by nie dopuścić do zachwaszczenia. Do ręcznego plewienia chwastów pozostaje tylko rządek warzyw o szerokości ok 5 cm. i bierzemy się do tego plewienia góra trzy razy w ciągu sezonu wegetacyjnego( we wczesnej fazie wzrostu roślin, bo później warzywa są już duże i chwasty nie rosną w cieniu warzyw), specjalistką w tym zakresie jest moja Zosieńka.
Walka z chwastami to poważne i stresujące zajęcie i nie można się przy tym gniewać nawet na chwasty, a co mówić na Ciebie.
COMCIU- warzywnik mamy duży i co by o nim nie powiedzieć trzeba mu trochę czasu przeznaczyć . Co roku w sezonie zastanawiamy się nad zmniejszeniem jego areału, ale jak przyjdzie wiosna to wszystko zostaje po staremu, dobrze że jeszcze starcza sił, jak długo będziemy tylko snuć plany( dot. powierzchni warzywnika) a później je nie realizować , zobaczymy.