
Opowiem Wam krótka historię tej kliwii. Dostałam ją od bratowej u której stała kilka lat i nigdy nie kwitła. Posadziłam ja w nowej doniczce, dałam swieżą ziemię i pielęgnowałam jak umiałam najlepiej. Dwa lata minęły i...nic. Kiedy trzeciej wiosny sprawdziłam, ze nie zanosi sie na kwiaty, wkurzyłam się nie na żarty i powiedziałam jej, ze ma ostatnia szansę: kwiaty, albo kompost!
Podlewałam ja ale nie przyglądałam sie szczególnie. Wreszcie chyba w czerwcu uznałam, ze czas sie pożegnać. Jakież było moje zdziwienie, kiedy u nasady lisci zobaczyłam coś na kształt kwiatostanu! Rozczuliłam się. Podlałam ją , zasiliłam i zapewniłam, ze zostanie juz na zawsze.
Wkrótce pęd z kwiatami wyrósł na jakieś 40cm! Kwiaty były sliczne
 
 Jesienią zaniosłam ja do spiżarki.
W listopadzie odkryłam, ze kliwia znów chce kwitnąć! Kwiaty wybarwiały sie powoli, aż osiągnęły pełnie koloru na samą wigilię
 Jeszcze sie trzymają
 Jeszcze sie trzymają!
 
 



 
  Moze dla innych jestem zbyt łagodna?
  Moze dla innych jestem zbyt łagodna?  

 
  
   
 









 
  Z wieku roslin musiałam zrezygnować z powodu braku miejsca i odpowiednich warunków, dlatego skupiam się głównie na ogrodzie
  Z wieku roslin musiałam zrezygnować z powodu braku miejsca i odpowiednich warunków, dlatego skupiam się głównie na ogrodzie  
 
 
 
		
