Wiosną mój M wynajął ciężki sprzęt, żeby przygotować teren pod podjazd do domu. Dzięki temu powstała skarpa. Wpadłam na pomysł, żeby obłożyć ją kamieniami, które wykopaliśmy z ziemi i tak powstał suchy murek i schody, które prowadzą na część, w której kiedyś stanie altanka.

Ziemię z terenu pod podjazd rozplanowaliśmy na tył ogrodu, gdzie już w ubiegłym roku posadziłam sosny i krzewy na żywopłot. Przed całą operacją wykopałam wszystkie roślinki, po czym posadziłam je na nowo. Nie radziłam sobie w ogóle przez poprzedni rok z plewieniem tego terenu ? to 20 m długości i 2 m szerokości pas, który rozdziela ogród od pola. Plewienie tego terenu to istne prace Syzyfa. W tym roku postanowiłam więc posadzić pomiędzy krzewy różne byliny i nic nie plewić. We wrześniu przekopałam rosnące tam zielska, zaś w listopadzie oczyściłam teren jak potrafiłam z nieproszonych gości i nasadziłam wszelkiej maści zadarniacze (w większości z pochodzące z ogrodu kochanej Basi). Zobaczymy co z tego wyjdzie w przyszłym roku.

Nad suchym murkiem stworzyłam nową rabatę. Można na nią patrzeć z każdej strony, więc jej nasadzenie sprawiło mi wiele problemów. Jej zadanie to osłonić teren, na którym biesiadujemy latem od strony ulicy. Jest w samym centrum ogrodu więc widać ją z każdego miejsca. Posadziłam tam całe mnóstwo różnych roślin ? w środku rabaty wysokie krzewy na obrzeżach niskie byliny ? głównie żurawki, albo miniaturowe krzaczki tawuł japońskich w trzech odmianach. Trochę się boję, że posadziłam to wszystko za gęsto, ale od czego w końcu jest sekator




