Neluś, zapraszam na spacery. Zawsze jest co pooglądać, Paryż to jednak ogromne miasto i wiele tu się dzieje.
Aga, ta emigracyjna samotność jest chyba jeszcze bardziej ciężka do zniesienia, ale jak się zamieszka w innym kraju to często
jest się bardziej otwartym na ludzi i samotność nam mniej grozi
Aniu, szkoda że ta glicynia nie dała całej swojej siły swojej właścicielce. Miałaby wystarczająco sił do przetrwania trudnej passy
Wandziu, żebyś wiedziała jak rzadko mnie wyciąga na Pola Elizejskie, ja lubię gwar i tłum tylko w małych dawkach.
Oliweczko, dobrze chociaż że Pola Elizejskie odsnieżyli, bo u mnie to nie było tak samo
tylko ślady po bałwanach na trawnikach. To są dwa dni normalnej zimy, a potem ma niestety wrócić ta syberia...
Aguś, oby nasze ogrody dostarczały nam zawsze wiele radości i odpędzały czarne myśli bardzo daleko...
Krysieńko, może one są jeszcze młode, bo na kwiaty niestety trzeba poczekać kilka lat. Za to jak się już rozpędzi to nic jej
nie zatrzyma, poza mrozami.
Dzisiaj troszkę ciepełka z ogrzewanych szklarni w jednym z paryskich parków botanicznych. Mają tam małą kolekcję storczyków którą
właśnie odnawiają, bo całość rok temu poszła do kosza po złapaniu jakiegoś wirusa.
Nie znam się czy to są jakieś bardzo powszechne czy raczej niespotykane odmiany, ale mnie zachwyciły wszystkie. Storczyki to takie
nierealne kwiaty jak nie z tego świata. Można by pomyśleć że chcą udawać plastikowe kwiaty i nawet im się to udaje




Miłego wieczorka

























