Witajcie

Trochę mnie tu nie było
Dorotko - mój mąż na szczęście ma poczucie humoru, dlatego mogę sobie pozwolić na takie numery jak ten "pieńkowy"
Moniko, Arletko - pieniek został dopiero dziś wstawiony do "pieczenia". Popołudniu myślę coś podziałać, bo już trochę mi z tym schodzi
Aniu - ostatni tydzień przed pójściem do pracy poświęciłam na generalne porządki, głównie w szafach. Niestety, powoli mi to idzie, bo przez przeziębienie trochę jestem osłabiona. Dlatego czasem sobie odpoczynek zrobię i wchodzę pozwiedzać Wasze wątki, a taka przerwa to czasem 2 godz mi zajmuje
AniuAgnieszko - no to musisz na męża sposób znaleźć żeby ten pieniek pomógł Ci przytargać
Sylwio - dziękuję

Sprawdziła się już kilka razy, szczególnie przy takich maluchach
Wczoraj znów byłam na badaniach, ale tym razem nie obyło się bez ekscesów. Pojechałam na czczo, ale dopiero po godz. 11, więc od rana bez jedzenia, jeszcze osłabiona po chorobie i skończyło się źle

Pamiętam tylko, że pani, która pobierała mi krew pokazywała mi, żebym położyła się na łóżku. Od razu mi się ciemno przed oczami zrobiło i tyle pamiętam, potem jak otworzyłam oczy to stały obok mnie jeszcze dwie inne panie i coś dyskutowały. Okazało się, że coś narzekały na tę pierwszą, że nie zapytała czy czasem nie jestem w ciąży, bo badania, które robiłam zasugerowały im to. Eh, zemdleć przy pobieraniu krwi, taki wstyd
A dziś pokażę moje rosiczki wysiane przez mojego kolegę:) Dostałam je jeszcze w sierpniu. Ta pojedyncza radzi sobie bardzo dobrze, nawet zachciało jej się kwiata wypuścić

W drugiej doniczce trochę się koledze sypnęło nasionami i rosną dwie większe praktycznie na sobie i jeszcze dwie inne malutkie. Jak podrosną będę musiała je rozsadzić.
A teraz muszę biec obiad zrobić

, bo mąż podobno wcześniej dziś z pracy ma wrócić. Dziś ma święto

więc trzeba zrobić coś dobrego. Problem tylko jest taki, że komputer jest ze mną w kuchni i przez to mogę coś przypalić
