I kto by pomyślał, że nawet do lasu trzeba wiedzieć z kim się idzie.
Szczególnie do lasu

. Rodzina nie podziela mojej pasji, mój M szczególnie. Nikt nie lubi ze mną chodzić na grzyby

podobno bardzo szybko chodzę prawie biegam, jak znajdę jakiś okaz to strasznie się cieszę i prawie zawsze mam najwięcej grzybów. Koleżanki boją się zaskrońców i żmij, o kleszczach nie mówiąc. Zastaje mi tylko Edtyka

. Może zamieszczę jakiś anons tylko co mój M na to? Dziś grzybiarki, szczególnie przy trasach międzynarodowych kojarzą się jakoś nienajlepiej

. Borowików była masa, ludzie wynosili w koszach, kurtkach i kto w czym miał. Nie mogłam przeboleć takiej straty.