ale miałam dachowca, a raczej jodłowca[nawet jako koci-maluch wspinał się na jodły a potem blamczał bo nie potrafił zejść
z psami się nie wąchał ale czasami prowokował je do zabawy w chowanego i gonitwę.......te zabawy zawsze kończyły się demolką w smoczej....... z łezką wspominam łobuza
cmokasy Izulka











