Wiesiołku, ależ u Ciebie cieplutko!
Pakuj manatki i zjeżdżaj w pagóry, to od razu docenisz swoją wspaniałą zimę.
Aza/ Olga donosi o -17C, my- w ciepłej saunie i tylko - 8 C.
Jaśminowiec zapomniany, bo to krzew wymagający przestrzeni, a współczesne maciopstwa,
szumnie nazwane ogrodami, pretendują do miana przedwojennej grządki.
Bo kto to słyszał, by 200-500 m2 nazywać ogrodem?
Cięcie takiego wielkiego krzewu ( tu, jaśminowca) ale także większości krzaczastych ( róż),
ma na celu głównie wymuszenie odnowy rośliny.
Ten face-fifting, to prócz zagęszczenia i obniżenia, ma znaczenie fizjologiczne.
Pędy i naczynia z czasem drewnieją, wiązki ( naczyniowe) tracą elastyczność i zachowują się podobnie jak naczynia miażdżycowe u ludzi. NIedokrwienie i niedokarmienie tkanek.
Słabsze odżywienie koron to mniej liści, mniej kwiatów i szczudłowaty wygląd łysych pędów.
Po wycięciu starych i zdrewniałych, młode pędy są jędrne, przepustowe i tłoczą duuużo soków do góry ale też odprowadzają masę środków odżywczych z liściowej fotosyntezy.
Roślina nagle dostaje 2=5 x więcej pokarmu, niż poprzednio.
I okrywa się kwieciem, bo po takim odmłodzeniu, to każdy chętny sexowaniu.
Nawet z Pszczółką.
Technicznie - możesz obciąć 50% przy ziemi co roku lub
tracąc tegoroczne kwitnienie - od razu odmłodzić cały krzew, goląc tuż, przy ziemi.
Ja, stosuję wersję pierwszą + nawożenie organiczne, żeby szybciej się pozbierał po operacji.