Wczoraj miałam wolny dzień. Wolny od pracy zawodowej
Od rana szalałam. Najpierw za podszeptem

Zanny pojechałam do Dawid po paprocie, ale oparłam się pokusie i kupiłam tylko dwie, i dwa fiołki alpejskie pełne, i begonię dla teściowej - nie mogłam się jej oprzeć. Begonii, nie teściowej
Potem śniadanko i kopanko... Skopałam zagon po burakach na działce teściowej i zrobiłam rabatę ozdobną z roślin, na które u mnie nie ma miejsca. Podobały mi się i nadal podobają, ale ja inaczej teraz zaplanowałam ogród. Poszły tam floksy 4 wiechowate, jedna krzewuszka i tawuła japońska z kolorowymi listkami, jeżówki, 3 peonie (te mnie zdenerwowały, bo nie pachną), dzielżan (kolorystyka), kilka liliowców (mam ochotę na jeszcze ładniejsze

), perowskię i hosty - podzieliłam i nie miałam miejsca na wysadzenie, a jedna odmiana musiała ustąpić przed nowymi nabytkami.
Jak będę sadziła u siebie tulipany, to nadwyżki też pójdą na tę rabatę. Mam nadzieję, że teściowej się będzie podobało. Teraz pochwaliła, ale chyba tylko za to, że nie będzie musiała kopać ani kosić trawnika

, bo rośliny poprzycinane i tylko kikuty wystają z ziemi.
A ja dziś rąk nie czuję, bo roślinki musiałam przewieżć od siebie do niej ma taczce - duże kępy z ziemią. Trzy razy obracałam.
Zostało tam jeszcze trochę miejsca, to pomyślę, co dosadzić.
