
Jadąc wiosną na działkę, jak już kiedyś pisałam, spotkałam takie biedactwo pod płotem, z kartką: Do zabrania. Miało chyba dwa nieduże człony. Postawiłam na balkonie i tak mi urosło. Trochę przywiązałam, bo jak zapomniałam podlać, to się przechylało do przodu, jakby się kłaniało, prosząc o wodę. Teraz wpadłam na pomysł, a może jet mrozoodporna? Sucho w tym kąciku balkonu miałaby na pewno, a korzenie dobrze bym zabezpieczyła przed mrozem.