Witajcie!

Strasznie dawno mnie tu nie było

Ostra zima jaka ostatnio nas dopadła utemperowała moje zapędy ogrodnicze. Nawet nie mogę się zabrać za wysiew nasion z moich liliowców... Na dworze lodowato, a w domu gorąco. Parapetowce mają trudne dni do przeżycia. Moja "rocznicowa" różyczka ledwo zipie. Wątpię czy doczeka przeprowadzki na działkę

O tych co mają problem z przeżyciem na działce nawet nie będę wspominała. Przyjdzie wiosna i wszystko będzie jasne.
Markus brak szafirków na kuchennym parapecie to spore zaniedbanie - musicie je szybko naprawić

Wszystkie szafirki są fajne.
Ewuniu w naszym regionie łagodniejsza zima to ewenement i specjalnie bym na nią nie liczyła

A mrozy? No cóż...Zima...
Witaj
Oliwko! Aż tak nie pędzi mój wątek by uciekać

Miło, że zaglądasz
Miiriam u mnie też srogie mrozy się zaczęły. Wiatru nie znoszę. Raczej nic dobrego nie wróży. Mam nadzieję, że nie zasypało Cię. Mam podejrzenie co do Twego czerwonego liliowca. Może to
Zagłoba Franczaka...
Grażynko-księgowa rozumiem i dziękuję

Ostatnio też rzadko się odzywam, chociaż staram się regularnie zaglądać na FO i podczytywać zaprzyjaźnione wątki. Ostatnio sporo smutnych wieści. Informacja o chorobie Sylwany mocno mnie poruszyła.
Grażynko z Cieszyna zima wszędzie się rozpanoszyła. Przyszła późno, ale konkretna. Moje afrykańskie jeszcze nie kwitną

Mam ich co prawda tylko kilka, ale byłoby miło gdyby zechciały pokazać kwiatki. Chyba przyniosę już z korytarza doniczki z gloksyniami. Zaczynają wykazywać wolę życia.
Krysiu nie mam pojęcia dlaczego u Ciebie forsycja nie chce zakwitnąć w wazonie. U mnie w domu też jest ciepło ( nawet za ciepło) i suche powietrze. Może to kwestia, że nie na wszystkich gałązkach są zawiązane pąki kwiatowe...Poza tym nie powinno robić się tego zbyt wcześnie, bo forsycja potrzebuje zimy do kwitnienia. Teraz jednak już można i spróbuj raz jeszcze.
Marysiu liliowców nazbierałam dość sporo, ale to raczej 1-2 pędowe sadzonki i nie wszystkie mi kwitły. Te, które mam od kilku lat kwitną dość obficie i prowokują do kupna następnych odmian

Twoje myśli wcale nie błądzą - wszak portulaka i przypołudniki to jedna rodzina. Całkiem dobre skojarzenie.
Elu dzięki za troskę. Trzymam się. W mieście jest łatwiej. Do pracy dojeżdżam komunikacją miejską i kawałek idę pieszo. Kawałek jest akuratny by mieć przyjemność z takiego spaceru i dotlenić się przed pracą.
Jacku ja bez kwiatków żyć nie mogę

Zima przyszła jak zwykle niespodziewanie

Jestem jednak pewna, że jak tylko odpuści to barwinek większy zaraz ruszy z kopyta. A inne rośliny za nim...I tego się trzymajmy.
Agness do prymulek chyba nie trzeba Cię przekonywać. Zaraz będę wszędzie dostępne. A forsycja...Przekwitła już i wypuściła zielone listki. Muszę urwać kilka nowych gałązek.
Dla miłych Gości - na rozgrzewkę:
