Agnieszko
Jak widać jestem raczej od czasu do czasu, trafiła mi się możliwość popracowania trochę i musiałam się dobrowolnie odłączyć od wszystkich przyjemnych, ale czasożernych zajęć. Z tymi przetworami tak się zarzekałam, że ich nie będę robić, ale się nie udało

No to jeszcze tylko buraczki i koniec!
Nie miałam serca przycinać łobuzom pióra. One w sumie takie niebrzydkie są, jak się nie wytarzają w torfie, to nawet miłe dla oka, bielutkie. Szkoda je było oszpecać. A i przede wszystkim- nie wiem, czy jakbym im zafundowała takiego fryzjera od piór, to jeszcze by mi ufały?
Kurka miała imię, czy sama ją ochrzciłaś na Jadwisię?

U nas dwie mają swoje imiona, trzecia jest rozpoznawalna z upierzenia, ale w zachowaniu niczym się nie wyróżnia więc jej nie nazywałam. Białe są charakterne, ale bez obrączek nie umiem ich poznać, dlatego na razie też są bezimienne.
Jadziu ze swoich krzaczków nie zjadłabym latem wszystkich pomidorów, choćbym miała się żywić tylko nimi

Ale zimą za to mam czasu a czasu, a obiady ze słoików robią się same. Super miałaś sezon! Pomidory bez oprysków to naprawdę szczęście! U mnie deszczowa pogoda na to nie pozwoliła i szybko się skończyły, a to co na koniec zerwałam z krzaków to też mało co przetrwało

Za rok będzie lepiej.
Marysiu 
Bez Ciebie mój wątek byłby smutny!!! Ogromnie się cieszę, że mnie znalazłaś
No tak, chyba nie poprawiłam stopki, zaraz to zrobię. Kosmosy ładnie się rozbujały, nie liczyłam na wiele, bo miałam wiosną serdecznie dość doniczek i posiałam je wprost do gruntu, a tak zdążyły zakwitnąć
Kurki nie zawiodły z jajkami, te białe łobuzy bardzo szybko zaczynają jajka składać, ale za to tyci-tyci maleńkie. W dodatku, jak już wspomniałam u Ciebie, nie możemy ich jeść, tylko pooglądać.. i tak będzie aż do przyszłej środy

Ostatecznie lotek im nie cięłam, skróciłam o 3/4 leszczynę i założyliśmy z góry siatkę na cały wybieg. Teraz mam taką mini-wolierę
Buzialki ode mnie i od Natalki
