
Jeszcze pięć lat temu nawet nie myślałam, że będę taką zapaloną ogrodniczką. Co prawda zawsze lubiłam kwiaty, ale głównie te domowe. Zupełnie niespodziewanie postanowiłam przeistoczyć wielkie chwaścielisko w starym sadzie na ogród. Do działania przystąpiliśmy jesienią 2004 roku. Ale prace zakończyły się właściwie na wycięciu jednego drzewa orzecha włoskiego i zaoraniu ziemi. Później musiałam przystopować. Urodziłam drugie dziecko (starsza córka miała wówczas 1,5 roku). Ciężko cokolwiek zrobić z dwójką maluchów, zwłaszcza, że ogród powstawał po drugiej stronie drogi i co rusz zamiast zająć się pracą, patrzyłam w kierunku dzieci, które z upodobaniem wciaż wylatywały na drogę

Zatem praktycznie przez dwa lata w ogrodzie nie działo się nic nowego poza dosadzaniem kolejnych roślinek na małym skrawku.
Niestety nie mam żadnych zdjęć obrazujących to o czym piszę. Pierwsze zdjęcie ogrodu zrobiłam dopiero w czerwcu zeszłego roku.
Wówczas wygladało to tak:

Na środku znajduje się skalniak, obok cztery rabatki z kwiatami.
Niestety teren jest nieogrodzony, szybko doświadczyłam złośliwości ludzkiej. Na samym początku zniknęły kwitnące cebulki tulipanów i hiacyntów, później ktoś złamał śmigło od wiatraka

W międzyczasie na świecie pojawiło się trzecie nasze dziecko i znów zastój w pracach ogrodowych

Jakoś długo nie mogłam zmobilizować się do pracy, a dokładniej nie siebie samą, ale męża, zeby powycinać stare drzewa z sadu. W końcu w listopadzie ubiegłego roku, drzewa zostały wycięte i powstał taki oto widok:

Dopiero w kwietniu tego roku zostały ostatecznie usunięte gałęzie po wycince. Tej wiosny postanowiłam też zrobić małą rewolucję i "pociagnąć" ogród dalej.
Po wschodniej stronie posadziłam sztobry ligustru do ukorzenienia, które kiedyś mam nadzieję będą stanowiły gęsty, zielony żywopłot, odgrodzający mój ogród od sąsiadów.
Zaczęłam tez układać obramowanie rabatek i po raz kolejny zmieniam ich kształt ;-). W ostatnim czasie zostały wyrandapowane kolejne zielone chwaścieliska, które w niedalekiej przyszłości będą stanowiły kolejne rabatki.
Na razie jest tylko domek ze zjeżdżalnią dla dzieci, ale zamierzam znacznie powiekszyć teren dla dzieciaków, tym bardziej, że jesienią spodziewam się kolejnego Maleństwa.
I tak prawie po 5 latach od pierwszych działań, ogród dalej wygląda jak pobojowisko, a czasu na jego pielęgnacje coraz mniej. Niemniej wciąż mam wielką motywację i nadzieję, że kiedyś mój wymarzony ogród nabierze ostatecznego kształtu
