Witam Was serdecznie w drugiej części parapetowych komnat.
Dla przypomnienia moje cierniste cuda (sztuk blisko 100) mieszkają w trzech pararapetowych komnatach z południową ekspozycją. Szerokość parapetów jest niewielka (ok. 30cm) i otoczone są metalowymi barierkami, by mógł je doglądać ogrodnik Portos. Portos to bardzo ważny i pełnoprawny członek tego ciernistego towarzystwa, dba o nie, nigdy nie robi im krzywdy, chodzi między nimi ze zwinnością i niebywałą ostrożnością. Brak jego podobieństwa do cierniaków jest tylko pozorny, bowiem wąsiska ma długie jak nie jeden ocierniony kaktus, a zagięte pazury mogą konkurować z niejedną mamilarką.


Musi on na tych parapetach pozostać postacią numer 1, bo to dla niego te parapety zostały tak dostosowane, a on łaskawie kaktusom udzielił swego miejsca, zostało mu go tyle by mógł powylegiwać się w ciepłe noce (teraz już tylko na jednym z nich).
Parapet nr 1 jest osłonięty od deszczu w sposób naturalny, bo piętro wyżej jest balkon. Zamieszkują na nim:
Mammillarie, Notocactusy, Ferocactusy. Na końcu przy ścianie 3 kolumnowce:


Parapet nr 2 (tej samej wielkości co poprzedni - długość ok. 1,5m) zamieszkują Echinopsisy i Gymnocalycia. Ten parapet i następny nie mają naturalnej osłony przed deszczem:


Parapet nr 3 (kiedyś opuncjowy) jest węższy (jedno skrzydło okna) i tam poza Cereus peruvianus i Lemaireocereus (czy Stenocereus) pruinosus (przy ścianie) mieszkają Lobivie, Mediolobivie, Rebutie, Sulcorebutia oraz ogólnie mówiąc przedszkolaki np. małe Notocactusy i Coryphanthy:


te z dzisiejszego kwitnienia:


Na zdjęciu z ostatniego parapetu widać, że komnaty zostały dzisiaj zadaszone i nie straszna już im żadna ulewa:


Daszki są z płyt z poliwęglanu kanalikowego o grubości 4 mm, przezroczystego z filtrem UV. Jest on na tyle sztywny, że daje dość trwałą konstrukcję, co zapewni niezaleganie, a spływanie wody, a jednocześnie na tyle miękki, że dało się go zgiąć wzdłuż kanalików pod kątem ok. 120 stopni ku zadaszeniu. Oparty wewnątrz o barierki, zaś u góry opiera się o framugi.
W brzegowym kanaliku wciągnęłam drut ogrodniczy i dla zapewnienia bezpieczeństwa (np. przed skutkiem wiatru) pętelki tego drutu będą zahaczane o haczyki w ścianie przy samej framudze. Jutro czeka więc mnie trochę wiercenia i zabezpieczania taśmą brzegów, by do kanalików nie dostawała się wilgoć.
Z nadmiarowego materiału wyszły też takie same (tylko w dwóch kawałkach) zadaszenia na to trzecie okno, które nie wymaga osłon. Chcę jesienią i wiosną sprawdzić, czy to rozwiązanie nie będzie też przydatne w tych okresach - jesienią osłona przed wilgocią, a wiosną może nie trzeba będzie dzięki temu cieniować firankami.
Zdjęcia pokazują stan tylko przymiarki zaraz po kupieniu, bo jeszcze trochę pracy wykończeniowej pozostało na jutro.
Montaż bardzo prosty - wyjmuję płytę z szafy i wstawiam przed barierki - i po kłopocie.
Teraz gdy już mam zabezpieczenie przed ulewami mam nadzieję, że i ono na długo (do jesieni) nie będzie potrzebne, bo prognozy zapowiadają się wspaniale.