KaRo Gebo13 Sonia miała ponad 8 lat, gdy nagle zaczęła kuleć, RTG wykazał zwyrodnienie stawów i na to zaczęliśmy ją leczyć, ale moja intuicja mówiła, że to nie ten problem i zaraz po kulawiźnie wyskoczyły jej dwa guzy, które miała usunięte i podczas tej operacji przez przypadek lekarze wykryli, że pod łopatką rozwija się guz rakowy, niestety nie było możliwości jego usunięcia, lekarze dali jej pół roku życia i pomimo naszej walki Sonia w maju zaczęła się coraz gorzej czuć, a w czerwcu choroba postępowała z dnia na dzień i lekarka zdecydowała o eutanazji, bo były juź przerzuty i dodatkowo w dniu eutanazji straciła wzrok i to oraz silny ból, mimo podawanych bardzo silnych środków p/bólowych było to dla psa okropną męczarnią
Dusia natomiast pojawiła się troszkę przez przypadek, jako miłośnicy psiaków pojechaliśmy na wystawę psów do Sopotu i tam zakupiliśmy Duśkę, a właściwie Evitę, bo to szlachcianka była

Nie chciałam psa, bo nadal bardzo cierpiałam z powodu utraty Soni, ale Dusia nas urzekła i zamieszkała z nami. Gdy ukończyła 2 latka nagle dostała epilepsję, lekarka nas uspokajała, że ta rasa jest podatna na padaczkę, zrobiliśmy badania, z których wynikało, że wszystkie organy wewnętrzne pracują prawidłowo i gdy epilepsja się nasiliła to zaczęlismy podawać jej psychotropy w koszmarnie dużych dawkach, bo jak wystąpiły ataki to było ich ok. 20 na dobę. Mieliśmy zalecenia zero stresu dla psa, było to uciążliwe, bo Dusia jak mnie lub męża nie widziała stawała się nerwowa, nagle jej stan się pogorszył, ale były upały i wszystkie objawy szły na epilesję, bo złe samopoczucie, brak apetytu i apatia to objawy padaczki, ale to nie były objawy padaczki, bo raz po spacerze poleciała jej krew z nosa, lekarka zrobiła badanie krwi i po ponownych i dodatkowych badaniach okazało się, że jest to rak krwi (w maju miała badaną krew i poziom leukocytów był w normie, a juź pod koniec sierpnia wzrósł bardzo dużo) i tu historia się powtórzyła, choroba zaczęła pędzić w zastraszającym tempie, nawet nie zdążyliśmy jechać do W-wy na tomografię komputerową by zobaczyć czy czasem w głowie nie rozwija się guz mózgu i gdy leki p/bólowe przestały pomagać oraz gdy pojawiły się inne objawy choroby zmuszeni byliśmy podjąć decyzję o eutanazji
O naszym cierpieniu i bólu pisać nie będę, bo kto stracił psiego przyjaciela wie jakie to jest okropne uczucie
